f Premiera! Tannhauser w XIX-wiecznym gorsecie : Muzyka w radiu Klasyka : Radio Merkury Poznań :: 2024
  Następne na antenie:
   03.00 - Pogoda
        02:27:03 | czwartek | 25.04.2024 | imieniny: Marka i Jarosława
 


  Polecamy
 Obywatel Gzik donosi
piątek 06-18
g. 08.10
 OCZY W SŁUP
piątek 06-18
g. 18.10
 Poduszkowiec – Noc Dobrych Dźwięków
piątek 06-18
g. 22.05


dodano: 2009-04-22 19:04

Premiera! Tannhauser w XIX-wiecznym gorsecie

Wystawienie Tannhausera Ryszarda Wagnera dla każdego teatru operowego stanowi ogromne wyzwanie. Poznańska scena przygotowała nową realizację tego dzieła po 42 latach. Niemiecki reżyser Achim Thorwald postanowił umieścić akcje opery nie w realiach XIII, lecz XIX-wiecznych, tłumacząc że tak jak bohater opery był outsiderem dla swoich współczesnych tak Wagner także nie mógł się odnaleźć w społeczeństwie swoich czasów.

Inscenizatorzy użyli bardzo prostych zabiegów. Scena jest prawie pusta, zaś prawdziwe obrazy średniowiecznej rzeczywistości czyli pielgrzymujący do Rzymu pokutnicy pojawiają się z dala za kulisami. Nawet święto śpiewacze na zamku w Wartburgu rozgrywa się w białych dekoracjach z chórem i solistami w ciemnych czarnych lub brązowych kostiumach. Ostatni akt zaś to ruina całego świata w którym żył Tannhauser.

Nie do końca przekonała mnie ta wizja bo istnieje duży rozdźwięk pomiędzy stosunkiem XIII-wiecznego a XIX-wiecznego społeczeństwa do religii czy etyki postępowania. Rozpusta Tannhausera w grocie Wenus inaczej bolała wcześniej zmuszając bohatera do pokuty i oczyszczenia niż zaledwie przed 150 laty. Także zupełnie odmienna była walka o idee, a to przecież był główny powód zakłóconego turnieju śpiewaków, gdy Tannhauser śmiał się przyznać do namiętności i do zmysłowej miłości.

Wykonawczo najmocniejszym atutem przedstawienia był Chór Teatru Wielkiego przygotowany przez Mariusza Otto wzmocniony Chórem Przyoperowym. Pojawili się także śpiewacy Poznańskiego Chóru Chłopięcego. Znakomicie wypadł Chór Pielgrzymów i inne zbiorowe sceny wokalne, choć chór z II aktu "Radośnie pozdrawiamy szlachetną salę" był zagoniony.

I tu dochodzimy do kluczowej postaci dyrygenta - Eralda Salmierego, który dał się poznać jako bardzo dobry realizator oper włoskich. Tkanka orkiestry w dziełach Wagnera niesie akcję silniej niż piękne arie Verdiego, bo w jej warstwie muzycznej zawartych jest znacznie więcej muzycznych komentarzy. Orkiestra u Wagnera musi być świetna i na dodatek metafizyczna, w przeciwnym razie wysiłki śpiewaków idą na marne. W poznańskiej realizacji miałam wrażenie odczytania partytury, uwertura na premierze zabrzmiała zaledwie ostrożnie. Najlepiej spisały się instrumenty dęte blaszane (hymny, sygnały). Ładnie muzykowali oboista i klarnecista, ale flety - szczególnie w wysokich rejestrach - pozostawiały sporo do życzenia.

Największe pretensje mam do całego kwintetu, który brzmiał płasko, wiolonczele nie potrafiły zdecydować się na porządne unisono a skrzypce wygenerować niebiańskiego dźwięku. Wiele miejsc w których potrzebna była refleksja było niepotrzebnie podgonionych przed dyrygenta.

Tannhauser Mark Duffin śpiewał jasnym, ale zbyt ostro brzmiącym głosem. Zbudował swą postać na skrajnościach - pokazał rozterki bohatera z dużą ekspresją. Michał Marzec (piszę tylko na podstawie I aktu) wydobył wiele niuansów głosem, którego barwa jest bardzo odpowiednia dla partii Tannhausera.

Wenus Katarzyny Hołysz była posągową boginią. Ładnie muzykowała, ale bark wolumenu w dolnych rejestrach spowodował, że pewne frazy były niesłyszalne. Wenus Galiny Kukliny (kusicielska i zmysłowa) była bardzo ciekawą propozycją, na dodatek śpiewaczka pokazała wyrównaną skalę swego głosu. Na premierze Agnieszka Hauzer w roli Elżbiety nośnym, choć nie o wielkim wolumenie głosem potrafiła przekonać nas i do pełnej werwy i do cierpiącej Elżbiety. Liryczny, ciepły baryton Adama Szerszenia czyli Wolframa von Eschenbacha brzmiał bardzo dobrze zarówno na turnieju śpiewaczym jak i w pięknie wykonanej "Pieśni do Gwiazdy".

Pomimo różnych uwag premiera „Tannhausera” była bardzo ważnym i udanym przedsięwzięciem Teatru Wielkiego i stanowiła godną inaugurację IX Polsko-Niemieckiego Festiwalu Hoffmannowskiego.

Alina Kurczewska

(foto: Krzysztof Citak)


Słuchaj teraz: (kliknij i chwilę poczekaj)

Wystawienie Tannhausera Ryszarda Wagnera dla każdego teatru operowego stanowi ogromne wyzwanie. Poznańska scena przygotowała nową realizację tego dzieła po 42 latach. Premierę recenzowali w programie Alina Kurczewska i Andrzej Chylewski:
 
Pobierz plik | Odtwórz plik:    

UWAGA:
Jedynym dysponentem praw autorskich do materiałów zamieszczonych w serwisie internetowym Radia Merkury jest Radio Merkury S.A. Wykorzystanie tekstów, zdjęć, ilustracji, materiałów dźwiękowych, materiałów filmowych w całości lub we fragmencie w jakikolwiek sposób wykraczający poza indywidualne zapoznanie się z nimi, wymaga każdorazowej pisemnej zgody redakcji.

 

wstecz | drukuj | prześlij dalej | skomentuj

Komentarze czytelników:
Dodał: 1
Dnia: 2014-11-02 01:11:47 -1'
Dodał: -1'
Dnia: 2014-11-02 01:12:30 1
Radio Merkury nie odpowiada za treść zamieszczanych przez czytelników komentarzy, zastrzegając sobie jednocześnie prawo do ich kasowania w przypadkach ewidentnego naruszenia prawa.
www.kompu.net