dodano: 2008-04-30 00:17 Bard z globalnej wioski
Naprawdę nazywa się Jose-Manuel Thomas Arthur Chao i pochodzi z Hiszpanii. Jego rodzice uciekli przed prześladowaniami reżimu generała Franco do Francji. Dlatego nazwę grupy Mano Negra wziął od organizacji terrorystycznej działającej w Hiszpanii pod koniec XIX wieku. Sprzedaje miliony płyt nie będąc wcale przedstawicielem angloamerykańskiego show businessu.
Manu Chao to odczepieniec, oryginał, bard w globalnej wiosce. Ma w sobie luz J.J.Cale’a i pazur Iggy Popa. Lubi prostotę, dlatego jego piosenki kończą się zwykle tam, gdzie inne dopiero się rozkręcają. Składa teksty piosenek ze zdań po hiszpańsku, francusku, angielsku, portugalsku i włosku. Podobny koktajl niesie też jego muzyka, trochę punkowa, folkowa, biesiadna i kuglarska. Na płycie La Radiolina (wyd. Radio Bemba) żongluje kilkoma wątkami piosenek, nakładając na te same podkłady muzyczne różne teksty. Zawsze jest trochę inaczej. Raz polityka z akcentami krytyki George’a Busha (utwory Infinita Tristeza, Raining In Paradize, Politik Kills), gdzie indziej zabawa i pozytywna energia.
Muzyka jak zawodowo zrobiony miks, płynie rytmicznie wypełniona gitarami, instrumentami perkusyjnymi, trąbkami i hasłami niczym teksty agencji informacyjnych. Wszystko mieni się barwami miejsc, sytuacji i zmiennym nastrojem. Manu Chao głosi wolność człowieka i robi to z sensem. Jedyny taki oryginał, jedyna taka muzyka.
(Ryszard Gloger)
|