Radio Merkury S.A.

www.radiomerkury.pl



dodano: 2008-04-30 00:17
Nie taka straszna ta wiedźma

Nazwisko Yoko Ono niezmiennie od 40 lat wzbudza skrajne emocje. Przez fanów zespołu wszech czasów kwartetu The Beatles uważana jest za największe zło, za truciznę, która zabiła niezwykły związek twórców piosenek Johna Lennona i Paula McCartneya. Nienawiść do Yoko Ono potęguje u niektórych także okres małżeństwa z Lennonem i bezpośredni wpływ na jego muzykę.

Trudno było słuchać w poczuciu pełnego komfortu wielu wspólnych płyt Johna i Yoko, pełnych jej wrzasków, westchnień i nieludzkich odgłosów, którymi wokalistka ubarwiała nagrania. Wielu krytyków odmawiało jej wówczas jakichkolwiek zdolności muzycznych. A teraz Yoko Ono powróciła z płyta o wyzywającym tytule "I’m a Witch" (Jestem czarownicą).

Jej stare nagrania wzięli na warsztat muzycy znani z niekomercyjnej twórczości. Efekt jest bardzo interesujący, a miejscami wręcz fascynujący. Dawne eksperymenty i trudna do zaakceptowania awangardowość Yoko Ono wpisują się teraz w klimat alternatywnej muzyki tworzonej przez współczesne pokolenie muzyków. Nadal głos wokalistki jest piskliwy i infantylny, lecz w nowej scenerii dźwiękowej nie przeszkadza jak dawniej.

Jak rewelacyjnie brzmi piosenka "Kiss Kiss Kiss" w opracowaniu Peaches, ile luzu niesie nagranie "O’Oh" przygotowane przez Shitake Monkey a piosenka "Everyman Everywoman" dorównuje hitom grupy Blondie. Kiedy w utworze "Revelations" Ono śpiewa przy akompaniamencie jedynie fortepianu (gra Cat Power) ma się wrażenie, że Yoko i John są znowu razem. Urzekający jest klimat piosenki "Death of Samantha" wykreowany prostymi środkami przez zespół Porcupine Tree.

Dopiero teraz można zauważyć na czym polega siła tej artystki. Yoko Ono wyprzedziła czas. Jeszcze 30 lat temu odbiorcy nie byli gotowi na takie ekscesy. Teraz płyty "I’m a Witch" słucha się z dużym zainteresowaniem. A zadowolona artystka już zapowiada część drugą.

Ryszard Gloger