2008-11-06 09:31:42 Stopklatka Słuchajcie:
kupię,
pożyczę,
wydzierżawię,
zagarnę,
przejmę,
zawłaszczę
DYSTANS.
Ale taki w kilometrach.
Tylko hurtem.
Kilometr najmniej.
Bo już nie mogę.
Wystrzelcie mnie w kosmos,
na nieskażoną ludzką, pazerną stopą planetę,
do E.T.,
niech on mnie dotknie swym świecącym palcem wskazującym,
niech on na mnie popatrzy swoimi oczkami…
NIECH ON MNIE
PRZYTULI.
Luli luli luli
Nie wiem do jakiej pracy ja się nadaję.
Nie wykluczam opcji, że do żadnej;-)))
Nie mogę
pracować, jeśli co chwilę ktoś ściska mi żołądek.
Nie mogę.
A najgorsze jest to, że powtarzam sobie, ty głupia, głupia, to takie głupie
stresować się czymś tak głupim jak ta praca, ale niestety…słuchajcie, jestem w stanie przekonać do tej teorii każdego, kto nie jest mną. I tak,
o! Wzdrygam się cała na to, co się wokół mnie dzieje, ale, cholera, za żadne skarby nie udaje mi się wzdrygnąć ramionami. Ciekawostka,
co?
Ale wiecie co?, tak jadę sobie dziś do pracy, jadę, jadę i mnie olśniło, to znaczy taki jeden facet zaczytany w „fakcie” mnie
olśnił. Stwierdziłam nagle, że nie jest najgorzej, że mi stresu dodaje tylko moja praca, bez dodatku rewelacyjnych wiadomości z kraju i ze świata
– których słuchanie i oglądanie dawno porzuciłam. Tak patrzyłam na tego gościa z tą pożal-się-boże gazetą grzmiącą o czymś potwornym czerwonymi
literkami … słuchajcie, jaki to musi być ciężar… te wszystkie nieszczęścia całego świata, te prawdziwe i te wymyślone na barkach jednego
człowieka.
A ja mam jedną, pojedynczą całkiem pracę biurową i smęcę Wam o niej i się nią denerwuję, bo wiem o co chodzi, a Wy to czytacie i też
się denerwujecie (o ile się denerwujecie), bo nie wiecie (o ile nie wiecie) o co chodzi, więc w sumie to nie wiem…
Zrobiłam
pętelkę.
Fajna, nie?
A teraz zawiążę kokardkę: Ładny listopad tego roku.
Nie uważacie?
;-))))))
Miłego dnia
Już mi lepiej
:*
| |