OCENA: 4.98 Jazda!  
  Kategorie:  Jazda! |

2008-11-03 10:49:50
Króliczek

W ogóle to jakoś tak smutno, bo czas skurczył mi się niesłychanie i dziś dopiero odzywam się zeszłotygodniową, deszczem zmoczoną historią.
Ech mówię Wam…

Mamy listopadowy czas przemyśleń i refleksji głębokich, zatem niech zaduma Was ta opowieść. Dum, dum, dum…;-)

- Boże, Justyna... Widzisz?
- Widzę.
- To ONA.

Kurtka z mijanej przypadkiem witryny sklepowej wpadła ze stukiem w oko Agnieszki i przez nie dalej w jej głowę, gdzie idealnie wpasowała się w miejsce zajmowane do tej pory przez wypieszczone wyobrażenie o idealnym zimowym odzieniu wierzchnim.
Bum cyk. I klik. Wizja stała się jawą.

- Zobacz TO, ale zobacz tylko, zobacz te guziki, ej, a zobacz, tu te rękawy, ej… ojej, zobacz jak cudnie to się zapina, a tu odpina, no zobacz, zobacz…ej i ten pasek i TO… ej, … o ja nie mogę!, dotknij kołnierza, tego cicika… zobacz jaki delikatny, nie taki wulgarny, jak w tamtym sklepie… ale milusi ten cicik, o raju, raju… naprawdę… To ona, Justyna mówię ci, to naprawdę ona. Nareszcie …
- No fajna, naprawdę super. To dalej, na co czekasz?! Przymierzaj.
- Zaraz, tylko najpierw metka, gdzie jest metka?
- Jejku… Aga no…
- Chwila… Gdzie ta metka? O mój boże…
- Odczep się od tej metki i dalej, zakładaj!, daj, potrzymam ci torbę…
- Nie, ja nie mogę, NIE MOGĘ jej założyć!
- jak nie, jak tak! Dalej!
- nie mogę Justyna, po prostu nie mogę, bo ONA BĘDZIE MI DOBRA.
- no pewnie, że będzie. Ona będzie idealna. Ty powinnaś w niej na wystawie stać!
- boże, Justyna, ale ja jej nie założę. Nie jestem w stanie… Bo… bo zobacz, zobacz to…

I wtedy Justyna zobaczyła.
I bielmo z oczu jej niebieskich spadło i w siną dal z rumorem się poturlało.
I stało się.
Oto metka swym bajońskim ciężarem kotwiczyła przy wieszaku już nie tylko kurtkę marzenie, ale i dwie czule tulące kurtkę koleżanki.

Chwila trwała.

- ej…Aga…to chyba jakaś pomyłka… ekhm… - Justyna wczepiła się w misia kołnierza niby w koło ratunkowe.
- no jasne, jasne… lepiej stąd wyjdźmy – zaszeptała nerwowo Agnieszka, nie odrywając się jednak od puchu futerka.
- dzień dobry – zza wzburzonej fali płaszczy wychynęła nagle uśmiechnięta głowa sprzedawczyni.
- dzień dobry – odpowiedziały mechanicznie koleżanki, bez wstydu i ustanku nurzając swe pazury w cudownych miękkościach.
- Czym mogę służyć? – zapytała dalej pani.
- MY TYLKO OGLĄDAMY – odpowiedziały zgodnie koleżanki.
- Oczywiście. Rozumiem. Piękne prawda?
- Mhm – zamruczały, jednocześnie załamując ręce nad bliską i niechybną rozłąką z drogocenną kurtką i przytroczonym doń cudnym kołnierzem i zbierając w sobie siły do odpływu.

I tak na głupim medytowaniu i na w oniemieniu trwaniu bezpowrotnie straciły chwil klika.
Nie wiedziały bowiem jeszcze, że ich wątpliwości są nader zbyteczne, a żale niepotrzebne.
Jeszcze nie wiedziały, że…
- To króliczek… - zaszczebioce zaraz pani, bezwiednie, acz skutecznie je odcumowując.
-?!
- A tam za paniami równie piękny płaszczyk z liskiem… - doda z rozpędu, nadymając swym entuzjazmem żagle koleżanek i nieświadomie przyspieszając ich dryf ku wyjściu.

TAK BYŁO
I nie ma że boli.
Miłego dnia
papapapapapap

  Komentarze (0)   |   Oceń (4.98)   |   Skomentuj  


Musisz być zalogowany, by dokonać tej operacji...

autor: BabaJaga

o mnie
kontakt
prawa autorskie

<<   Kwiecień 2024   >>
pnwtsrczptsoni
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30
Jazda!

najnowsze wpisy

    Esto es Africa,
    Sublimacja pachnie jak akacja
    and the winner is…
    Słodki (p)ozór
    Sweet Hormony
    Kapu, kap ...
    Anyway
    “why does my heart feel so bad?”
    deklinacja
    Tureckie kazanie