OCENA: 4.77 ECHO AZJI  
  Kategorie:  ECHO AZJI |

2008-08-28 14:29:14
ECHO-TYNK

Nietoperz odfrunął. Zniknął tak samo nagle, jak był wcześniej się pojawił. Cieszę się! Z innych spraw bieżących, to odpadł mi kawałek tynku z sufitu w dużym pokoju. Chciałem przed malowaniem (tak,tak - czeka mnie parę wrednych dni!) zakleić takie drobne pęknięcie, chodziło o wprost kosmetyczny zabieg. Wystarczyło lekko przytrzeć to miejsce. Ale nie! Inżynier Echo postanowił być bardziej szczegółowy i solidniejszy od zawodowych tynkarzy - opukał szczelinkę, opukał, a po ostatnim puknięciu, trrrach! - i stało się! Płat tynku, przypominający były Związek Radziecki, spadł mi na oczy, pękając gdzieś na linii rzeki Don. Ubyło sufitu jakieś 15 - 20 centymetrów kwadratowych. Byłem kompletnie zaskoczony. Stałem tak jeszcze chwilę na stołku, posągowy i bezradny, pył z Ukrainy szczypał w oczy - czułem się trochę jak wioskowy głupek (ale też może trochę jak Gorbaczow?). Po raz kolejny życie uczyło mnie pokory. Zawsze trzeba być czujnym - nawet przy takich, zdawałoby się, błahostkach! Gdyby żona była świadkiem tej niefortunnej przygody, zwolniłaby mnie w trybie natychmiastowym. A co ja bym się osłuchał! Np., że mąż Jadzi W. to fachowiec, złota rączka, wszystko sam zrobi - nawet w kuchni! Ale że mąż Jadzi W. nie ma wyjścia, bo mieszkają razem z mamusią (jej :)) - tego już nie powie. Przepraszam, nie powinienem w ten podły sposób deprecjonować - z pewnością zacnych przymiotów - człowieka, jakim z pewnością jest małżonek Jadzi. Facet jest twardy! Kiedyś go nawet spotkałem niosącego worek, po brzegi wypełniony główkami kapusty. Szedł tak, zgarbiony i chwiejny, kilkaset metrów. Mnie by szlag trafił już po pięćdziesięciu, albo nawet i wcześniej, choćby nawet z powodu samego zaistnienia pomysłu, żeby kisić kapustę w domu - i to pod auspicjami teściowej (dodam, że moja jest silnie w porządku :))! Wiem, znowu się przyczepiłem, mimo wcześniejszych przeprosin. Po prostu jestem wkurzony! Musiałem przecież zająć się mnóstwem czynności, których nie planowałem: pójść do sklepu, kupić szpachlę, pokleić dziurę, którą spowodowałem swoją zwykłą niefrasobliwością. Ja, taki stary lis, dałem się zaskoczyć, wpadając na minę zastawioną dwadzieścia lat temu przez budowniczych mojego bloku! Dalej nie mam już ochoty wchodzić w szczegóły - a i z czasem nie najlepiej. Powiem tylko, że sobie jakoś poradziłem z dekonstrukcją naszego sufitu. Kosztowało mnie to jednak tyle zdrowia psychicznego, że maraton do Poznania to mały pikuś! Małżonce musiałem wcisnąć kit tak nieprawdopodobny, że sam się czerwienię aż do tej pory! (Coś - na szczęście! - ostatnio nie czytuje moich blogowych zmagań). Matko!, na co mnie stać w obliczu klęski - wprost nie do uwierzenia! Trzeba mi gdzieś do lasu, na kolana w mrowisko! Kończę. Bez dalszych wniosków. Idę, idę w las!!!

  Komentarze (0)   |   Oceń (4.77)   |   Skomentuj  


Musisz być zalogowany, by dokonać tej operacji...

autor: ECHO AZJI

o mnie
kontakt
prawa autorskie

<<   Maj 2024   >>
pnwtsrczptsoni
1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31
ECHO AZJI

najnowsze wpisy

    POSTNIE
    ZMĘCZENIE
    WIZYTA KSIĘDZA
    IDĘ GDZIEŚ...
    SPOSÓB NA MRÓZ
    TRZY STRZELIŁEM!
    SALUT!
    EGZAMIN KOMISYJNY
    POKONAĆ TRUDY
    ŚW. MIKOŁAJ