2008-04-15 14:39:54 To nie ja byłam Ewą:-) Doczekałam się. Nareszcie. Był Pan od ksera!
Po krótkim wstępnym zabiegu (włączanie i wyłączanie, wystukiwanie serii tajnych szyfrów, uchylanie
bocznych szuflad), który nic nie dał – Pan stwierdził, że trzeba będzie operować. Siostro skalpel! Pan - chirurg sprawnie rozbebeszył maszynę i
już po chwili Pan - iluzjonista wyciągał z jej zatkanego gardła odłamek czarnego papieru, lekko nadpalonego. Brawo! Hm… Dowód rzeczowy mojej
winy.
Ale co tam! Idę w zaparte.
BabaJaga (trzymając przekazany w jej dwa palce powód usterki): O!?
Pan: KTOŚ tu kserował przy
otwartej klapie.
BabaJaga (oj, no bo książka gruba była;-)): Taaaaak?!!!
Pan: Czy KTOŚ tu grzebał nożyczkami?
BabaJaga
(nawet się nie czerwieniąc): No ży czka mi?!
Pan (bardzo podejrzliwie patrząc na lewą rękę niegrzecznie przed nim w kieszeni schowaną):
yhm…Albo KTOŚ tu majstrował dłońmi w pierścionkach?!
BabaJaga (czepiając się mocno tej uwagi... UFF- niewinnie wyciąga przed siebie
wszystkie pazury bez żadnej ozdoby): Eeee, to nie ja!
Pan – śledczy: Hm… Tak właściwie to powinienem wystawić rachunek, ale
… TAK CIERPLIWIE PANI NA MNIE CZEKAŁA.
Ano…;-))))
| |