2010-06-08 10:23:47 and the winner is… Czerwiec wyciągnął asa z rękawa i, proszę!, oto już po ośmiu dniach wygrywa tegoroczną partię z majem. Ciach, ciach! Oczywiście wszyscy świadomi
jesteście mojej, w tej sprawie, wielkiej zasługi, tak? Bo kto, jeśli nie ja, nadepnął temu panu ostrym obcasikiem na ambicję?
Wdzięczność mi
winni jesteście, bez dwóch zdań, a zwłaszcza tegoroczny jarmark świętojański! Ten, do końca życia mego, odpłacić mi się nie
zdoła!;)
Pozostając w temacie, to ja bym miała jeszcze dwa słowa do pewnego pana pogodę zapowiadającego. I to nie będzie wyznanie miłości, o
nie!, Szanowny Panie Jarosławie K. (Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie ten J.K.– co na prezydenta kandyduje (chociaż ten też mnie nie zachwyca),
tylko ten, co kopce po trawnikach wykopuje!)
Szanowny Panie Jarosławie,
ośmielę się przesłać Panu klucz …(do mej garsoniery:)
Słowo-klucz: powściągliwość, z prośbą, by korzystał Pan zeń, z łaski wielkiej swej, jak najczęściej, bo inaczej nie zdzierżę, bo mdli mnie już Pański
słodki uśmiech, razi złoty na palcu sygnet, a Pana hurraoptymistyczne podskoki, gdy zapowiadasz Pan złą aurę, i Pana radość, gdy snujesz Pan wizję
aury ładnej – powalają mnie na (niestety nie kolana, Proszę Pana, a) łopatki.
Pańska, nigdy i niczym niezmącona, pogoda ducha swą ekspresją
zdaje się zbijać z pantałyku wątłą pogodę ducha mego.
Zatem, jako się rzekło
Więcej wstrzemięźliwości!
A może w mej garsonierze
Pan
jeszcze kiedyś zagościsz.
:)
A teraz…
zjadałbym sobie coś dobrego!
Cześć
Idę jeść
| |