2010-01-20 09:39:20 tête à tête Stoję ci ja wczoraj na korytarzu, tuż przy szatni, z jedną piątą szefostwa mego (nieco przygłuchego).
Wokół nas romantycznie przewalają się
tłumy.
I nagle poprzez szum fal ludzkich dochodzi do mnie głośne oświadczenie:
- … a następnie wystosujemy pismo o podwyżkę dla
mnie i, oczywiście, dla pani też, bo ten sukces jest w dużej mierze i pani sukcesem.
- O!
- a ile panienka teraz zarabia?
-
słucham?
- no ILE PANI ZARABIA W TEJ CHWILI?!!!!
- ekhm… No, ale …ekhm… chyba nie będziemy TERAZ TUTAJ o tym
rozmawiać.
- CO?!!!
(o matyldo!, patronko dyskrecji i dyplomacji, gdzie żeś jest ma miła?!!!)
- CO?! Proszę powtórzyć, co pani
powiedziała?!!!!!!
- że mam nadzieję, iż nie będziemy o tym rozmawiać teraz tutaj na korytarzu!!!!!!!!!!!
- ILE?!!!! Głośniej proszę panią,
bo ja trochę nie dosłyszę!
- NIE WIEM (decyduję się w końcu)
- CO TAKIEGO?!! NIE WIE PANI ILE PANI U NAS ZARABIA?!
- NIE (twardo brnę
dalej)
- Ha! No coś takiego?! no to jest niesłychane!!!
- tak, zgadza się. Niesłychane.
- jak to możliwe, że pani nie wie?
- nie
wiem.
- aha… no ale to trzeba w takim razie sprawdzić, proszę panią.
- tak
- koniecznie niech to pani sprawdzi w
księgowości!!!
- dobrze, sprawdzę.
- to doprawdy niesłychane… niesłychane…n i e s ł y c h a n e!!!
Niesłychane doprawdy,
ale przełyka to w końcu część piąta szefostwa mego
i odchodzi w siną dal.
Pod ramię z podwyżką, jak mniemam.
Zresztą…
a
zresztą! na drzewo z tym!
ciao
| |