2008-04-09 01:56:52 bolid kontra moździerz Kubica gna jak szalony, nikt za nim nie nadąża...nikt
i nic...nawet słowniki nie przewidziały nagłego zwrotu akcji
i skoncentrowania się nad
słowem 'bolid'.. cóż,można westchnąć głęboko,słownikom otuchy dodać..zawsze można stworzyć nowe wydanie,uzupełnić braki...a język, jako stwór żywotny
bardzo,tak czy siak pójdzie swoją ścieżką i znów nas zaskoczy..
I tutaj ciąg dalszy [o języku]- cudacznych "potyczek słownych"...
Dawno
temu to było..a może nie tak dawno,o szkole podstawowej tu mowa,jak już ustalę datę,dookreeślę:)]znałam ludzi,którzy potrafili nadać słowom nowe
znaczenie,wierząc, ze ich własna teoria jak najbardziej odpowiada rzeczywistości..
Sprawa wyglądała następująco:
Lekcja języka
polskiego, omawialiśmy niezrozumiałe słowa [nasza klasa była społecznością wyjątkowych talentów- nauczycielka regularnie wypisywała "poetyckie teksty
" do szkolnej gazetki]
Padło pytanie-moi drodzy, kto mi powie,co to takiego "moździerz"?
Do odpowiedzi natychmiast wyrwał się kolega,który
zazwyczaj robił na lekcji wszystko,żeby podnieść komukolwiek..ciśnienie..
-"Ja wiem!pszepaniii..."-krzyknął
-Hmm..taaaaaak? słucham
odpowiedzi..-nauczycielka była wielce zdziwiona jego postawą
-Skupienie malowało się na jego twarzy"-Bo nasz pan dyrektor zawsze na apelu mówi do
nas :DROGA MOŹDZIERZY"....
Łatwo można sobie wyobrazić reakcje kobiety.. uczniowskiej nie wspominając..Ale! prawdą jest fakt,ze ten kolega
"prawie" miał rację,bo nasz kochany pan dyrektor mówił wyjątkowo niedbale,z "kluchą w gardle",a przy ówczesnej jakości mirofonów,echh..szkoda
gadać..
W ten oto nieskomplikowany sposób moździerz zyskał na popularności..szczególnie w pokoju nauczycielskim...
I jak tu nadążyć za
językiem...?
| |