OCENA: 4.75 Rowerowe ble ble ble  
  Kategorie:  Rowerowe ble ble ble |

2009-05-20 18:16:38
STAŁO SIĘ!

Uiściłem opłatę startową za udział w Mistrzostwach Polski Dziennikarzy w MTB podczas Scandia Maratonu w Nałęczowie 31 maja o godz.11.00. To będzie mój pierwszy w życiu wyścig. Nie liczę ścigania się z samym sobą, bo od czasu rozrywkowej roboty Monty Pythona wiadomo, że takie zawody w każdym wypadku kończą się sukcesem. Ledwie podjąłem decyzję o starcie, a już pierwszej nocy sam premier Tusk rzucał mi we śnie kłody pod nogi (koła) proponując taniec ze swoją małżonką, która tego dnia miała urodziny. Normalnie bym odmówił, ale w dniu urodzin pierwszej damy... no, nie wypadało! Że też akurat mnie sobie upatrzyła. No szlag by trafił! Porwała mnie do tańca w chwili, gdy znajdowałem się na czele stawki walczącej o mistrzowski tytuł. Taniec był dziki. Premier obiecywał coś załatwić. Nawet nie pamiętam co, bo marzyłem, by jak najszybciej wrócić do ścigania. Zamiast jednak do ścigania doszło do ściągania. Otóż aktor Opania Marian (puławiak z urodzenia, jako i ja) ściągnął z mojej prawej stopy skarpetkę, wymachując nią w stronę publiczności niczym zdobytym skalpem. Wyrwawszy się z objęć premierowej i rosnącego tłumu rzuciłem w stronę premiera błagalne spojrzenie. - Leć już chłopie! - usłyszałem. Niestety w tym rozgardiaszu zaginął mój rower, a premier ze znanym mi z telewizji uśmiechem nakazał kontynuację wyścigu na piechotę. Byłem tak bardzo zdeterminowany zdobyciem tytułu, że rwąc piechtą prześcigałem kolejnych kolarzy maruderów, aż dotarłem do miejsca, w którym zgodnie z archetypem turysty - rowerzysty pojawia się pies. Nie był sam. Biegł niedaleko pary przypominającej nowoczesne polskie małżeństwo: ona, on i pies. Na moją prośbę, by przytrzymać psa pan ofuknął mnie i straszył komitetem obrony praw zwierząt. Pani nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Jej zgrabna sylwetka cięła powietrze tak mocno skupiona na sobie, że ledwo mruknęła do pana, by ten odwołał psa, który niemal urwał mi rękę przy łokciu. Za ten incydent zdzielili mnie smyczą, bo kto to słyszał, żeby na piechotę ścigać się na rowerze. Uff! Nie wiem czy zostałem Mistrzem Polski. Zbudziłem się ciężko dysząc o godzinie czwartej trzydzieści dziewięć. Będę się ścigał, ale Pan, Panie Marianie, musi mi oddać skarpetkę. To specjalistyczna skarpetka była. Rząd mi w tej sprawie nie pomoże! Nawet po obietnicy Tuska!

  Komentarze (1)   |   Oceń (4.75)   |   Skomentuj  


Musisz być zalogowany, by dokonać tej operacji...

autor: sbajew

o mnie
kontakt
prawa autorskie

<<   Maj 2024   >>
pnwtsrczptsoni
1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31
Rowerowe ble ble ble

najnowsze wpisy

    I JA DYSZĘ, GDY FETYSZE SŁYSZĘ!
    DO BABY JAGI W SPRAWIE PRAWDY NAGI...J
    POLICZMY SIĘ!!!
    POZNAŃSKA MALTA
    PYTANIE OD KTÓREGO BOLĄ WARGI
    ŁORLD ROŁIN CZAMPIONSZIPS
    ARCHTEKTURA BESKIDU NISKIEGO
    BESKID NISKI
    BIESZCZADY
    CZARTOWE POLE