OCENA: 4.86 Skomentowane  
  Kategorie:  O dzieciach, troszkę | Po co pisać bloga? | Skomentowane | Z archiwum pamięci |

2009-05-03 21:16:38
BACH

Wodecki spiewal: "Zaaacznij od Baaacha, la la la, la, la, la". No, to zaczelam. Najpierw wysepilam wejsciowke od Radia. Dlugo nie sepilam, swoj honor mam. Pare sygnalow i juz.

Nastepnie postanowilam uszczesliwic dobra nowina meza. Z tajemniczym usmiechem oznajmilam mu, ze mam dla niego superniespodzianke, zeby nic sobie na ten termin nie planowal i ladnie sie ubral.

Maz spanikowal i w te pedy udal sie do Netu, zeby sprawdzic, co, gdzie, kiedy? Nic nie znalazl (tryumfalne cha cha cha). Po kilku godzinach sie zlitowalam i powiedzialam zdawkowo - Filharmonia.

Uuuu. Co sie dzialo. No, to uspokajam. Spokojnie, to tylko Bach, klasyk taki, bedzie fajnie, zobaczysz.

Obdzwonilam znajomych, zeby sie pochwalic jacy to my och i ach kulturalni. Tak, tak, na TEGO Bacha idziemy, yhy - cierpliwie tlumacze.

Mimo staran, nie wzbudzilam w znajomych cienia zazdrosci. Raczej litosc dla meza :/

Dobra, mysle sobie. Siedzcie sobie w domach, a my zazyjemy i tak kultury wyzszej, bez waszej zazdrosci.

Nadszedl sadny dzien. Maz zamiast szykowac sie radosnie do spania, krzata sie z mina cierpietnika po chalupie i probuje wyslac ze mna kolezanke. O, co to to nie, kuchasiu (jak powiada Krol Bul) - to bedzie nasz wieczor. Bedziemy napawac sie Bachem!

Maz, rad nie rad, wbil sie w garniturek komunijny, ja w cos luzniejszego (choc duzo bym dala, zeby choc w sukienke slubna sie zmiescic) i jedziemy - cierpiacy i radosna.

Wchodzimy dumni i bladzi (maz raczej zalamany i niewyspany, ale udaję, ze jest inaczej) do Auli Uniwersyteckiej. Powiaalo kultura.
Trzymamy sie mocno za rece, zeby wiochy nie narobic i nie zaczac sie slizgac (wiecie, ze zmeczenia/ radosci rozne rzeczy czlowiek robi). Wiec kroczymy dostojnie do sali. Siadamy. Maz walczy z opadajacymi powiekami, ja czekam z radosna niecierpliwoscia. Wchodzi orkiestra. Wyciagam szyje, zeby lepiej slyszec.

I teraz pewnie zabija mnie wszyscy melomani (moze tylko smiechem, ale zawsze), bo oto okazalo sie, ze TO NIE TO!
Ze miala byc orkiestra! Duza! Feeria dzwiekow, ekstaza i uniesienie, a bylo takie barokowe pitolenie na fujarkach i troche rym cym cym na skrzypeczkach.
Phi! To ma byc FILHARMONIA?! sie pytam wzrokiem. A maz nic. No, to go trancam, a ten fuka, ze mam mu nie przeszkadzac. Zasluchalo sie biedactwo.

Do dzis nie wiem, czy sluchal, bo jak juz byl, to sluchal, czy tez moze sie autentycznie zasluchal.

Jak to muzyka potrafi czlowieka zadziwic. Wlasnego meza trudno poznac.

  Komentarze (1)   |   Oceń (4.86)   |   Skomentuj  


Musisz być zalogowany, by dokonać tej operacji...

autor: Gagatka

o mnie
kontakt
prawa autorskie

<<   Kwiecień 2024   >>
pnwtsrczptsoni
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30
Skomentowane

najnowsze wpisy

    Eureka!
    Znasz?
    Kura domowa wraca do pracy
    Retoryka dziecięca
    Stary Donald
    Znasz?
    Znasz?
    Obserwacje anatomiczne
    Negocjacje
    Duma