2009-04-08 12:31:26 Zżera mnie zazdrość. Na przystawkę poszły oczy. Jestem w pracy w wydaniu: ledwo siedzę – ledwo myślę - ledwo stoję.
Za oknem słońce. Drzewo na mych oczach rozwija bujne zielone liście
(tak szybko jak w filmie przyrodniczym! PRZYSIĘGAM), a dwa piętra niżej jakieś obce bezczelne ludzie rozłożyli sobie fotele w biało-zielone pasy i
teraz polegują na nich leniwie. Tak jest. A ja, w tym swoim wydaniu ledwo-ledwo, od chwili, gdy przypadkiem przyuważyłam tę sielankę a’la
śniadanie na trawie – nie jestem w stanie nic. Absolutnie NIC.
Tyle tylko, by się złamać i dać ten wpis.
I nie wiem, co o tym
myśleć.
Ani chybi to uzależnienie.
Złamas ze mnie i tyle.
Złamas i leń.
Cześć.
PS. I sentencja z życia mego
wiosennego: warto mieć dwa płaszcze, tudzież kurtki dwie, wiosenne, po to, by jak się opuści miejsce pracy bez okrycia wierzchniego (bo się
zapomniało, tak?)- mieć co wyciągnąć z szafy (i na grzbiet wrzucić) następnego dnia rano, gdy temperatura kołacze się w okolicach siedmiu
stopni.
Rzekłam.
:)pa
| |