2008-04-02 07:49:46 idea :-) Dziś nieszczęśliwie wsiadłam do wagonu.
Nie żebym zaraz na wejściu złamała sobie nogę, albo palec. Po prostu wagon był pechowy, choć w
szeregu innych niczym się nie wyróżniał. Na pozór. Ledwo usiadłam, już wiedziałam, że jest źle. Kilka siedzeń dalej siedział w pozycji półleżącej
pewien Pan w sztok zalany.
Podróż mijała w otoczeniu jego głośnego monologu i dymu z jego papierosa. Palił, bo na wysoce kulturalne zapytanie
CZY MOGĘ PROSZĘ PAŃSTWA ZAPALIĆ – rzucone w głąb wagonu NIKT nie odpowiedział. No pewnie zaraz powiecie, że mogłam sama zaprotestować. I pewnie
mogłam, a nawet powinnam, ale niestety od dzieciństwa boję się pijanych ludzi. Boję się ich bardziej niż samotnego w ciemności seansu filmu
„omen”. No niestety. Nie wstałam zatem, Pana nie skarciłam i po łapkach mu nie dałam.
Panowie, którzy siedzieli nieopodal mnie
mieli z niezły ubaw. Śmiali się, klepali po kolanach… i pewnie sami byli palaczami nałogowymi i z tym palącym nałogowcem było im po drodze.
Pewnie z rozkoszą wdychali dym z jego papierosa i podśmiewali się z tego co blubrał a chwilami głośno śpiewał.
Po pewnym czasie (o długości
jednego peta) Pan, ukojony dawką nikotyny, postanowił położyć się spać, inaugurując sen słowami, ŻEBY KU.WA CZASEM TEN KONDUTKOR MNIE BUDZIŁ. NIECH TU
NADE MNĄ CZASEM NIE SAPIE, BO MU W TUBĘ WY.EBIE. SŁYSZYSZ? SŁYSZYSZ? tym razem zwracał się do konkretnej osoby. Chłopaka, który miał znacznie mniej
szczęścia ode mnie i usiadł naprzeciw Pana. TERAZ ROBIĘ SOBIE MAŁĄ DRZEMKĘ ogłosił Pan i złożył łeb na oparciu, tak że elegancko zwisał nad połową
przejścia.
Od wtedy podróż stała się znacznie spokojniejsza. Tym bardziej, że Pan - z grzeczności zapewne – nie
chrapał.
Koniec końców dojechałam szczęśliwie, bo cała i zdrowa, choć nieomal uduszona. Ale tak sobie wymyśliłam, że oprócz konduktorów
– których w takich razach NAPRAWDĘ trudno znaleźć (podejrzewam, że mają tylko sobie znane skrytki, rozsiane na długości wagonu, w których wtedy
znikają;-)))) – w pociągach powinni być jacyś silni, odważni i stanowczy strażnicy.
Było by naprawdę miło… to znaczy bezpiecznie by
było.
Po przemyśleniu stwierdzam, że TACY strażnicy – mogliby być ZAMIAST Panów konduktorów.
No, co?!
;-)))))))))))
| |