2008-06-10 08:51:45 Gore! Nikomu nie wytrącam papierosów z dłoni, nie łamię ich na pół, nie zadeptuję w piachu ze złością. Nie nawracam też nikogo, bo brak mi już do tego
zapału. Ktoś pali przy mnie? – odchodzę na bok; kopci na drodze przed mną? – wyprzedzam go jak najszybciej; lokale z popielniczkami na
stołach omijam z daleka.
Ale teraz coś napiszę, choć słów mi brak;-))) no słowo daję!!!!!
Jeśli naprawdę w tym upale MUSICIE –
zapalcie, ale, do licha!!!, nie rzucajcie potem żarzącego się papierosa gdzie bądź. Albo wypalajcie go do ostatniej tlącej się iskry (i niech wam
jęzor zdrowo sparzy!), albo przed wyrzuceniem - zgaście. Ten prosty gest – nic a nic nie kosztuje. Można go wykonać jedną ręką i nie trzeba przy
tym legitymować się sprawnością strażaka. Zresztą, wybaczcie mi tę uwagę, ale będąc właścicielami lichej woli - co wam szkodzi wyrobić sobie jeszcze
jeden nałogowy odruch. Jeden w tą czy tamtą. Uzależnijcie się od małego pssssyt. Takiego małego, krótkiego, zdrowego pssssyt.
I przetrzyjcie
w końcu te zamglone dymem oczy i zobaczcie, że:
- mamy suszę. SUSZĘ. SU SZĘ: eS jak Stefan, U jak Ula, eS jak Sebastian, Zet jak Zofia, Ę jak
suszĘ.
- i (tego argumentu nie lubicie bardzo, wiem, ale jest on prawdziwy i do sprawdzenia): NIE JESTEŚCIE NA TYM ŚWIECIE SAMI.
Więc, na
Boga!, pohamujcie się proszę, bo niedługo z dymem nie tylko swoje płuca puścicie, ale wszystkich wokoło i tę zieleń, która bez ustanku i szumu skargi
codziennie przerabia wydzielane przez was opary na bezcenny tlen.
I tyle.
Cześć.
|  |