2008-06-09 11:23:37 Pochylenie, zgięcie, przegięcie Moja nikczemność traci granice. Panoszy się bezczelnie i rodzi we mnie właściciela krwiopijcę, gospodarza kamienicy podłego, który małą, szczelnie
zamieszkałą powierzchnię – wykłada kolejnymi lokatorami i to od razu dubeltowo… A metraż, Proszę Jaśnie Państwa, nie
rośnie…
„Powinno się tego zabronić. Marszałku, Wysoka Izbo! Skonfiskować majątek, wywłaszczyć! STANOWCZO. Ukarać ciężką chłostą,
robotami przy żniwach, w kamieniołomach lub w księgowości…”
Zgadzam się. Po łapach dać mi - to za mało.
Trzeba zabrać
kartę, pieniądze i, tak dla pewności, za nogi schwycić, potrząsnąć energicznie i wytrzepać ze wszystkich po kieszeniach zalegających drobniaków.
Ostrugać i wyłuskać! Bo znowu to zrobiłam. Bez premedytacji! Słowo! W pierś się biję! Oj no! Przepraszam. Zgrzeszyłam i nabyłam - Wysoki Sądzie -
kolejną parę spodni, kolejne małżeństwo nogawek, których nic nie rozłączy. Do mojej parafii. Do mojej kolekcji. Do mojej przeludnionej kamienicy
bukowej, dwuskrzydłowej i dwupiętrowej….
Ale, czy mogłam postąpić inaczej, skoro (w kolejności chronologicznej):
1. Był mój
rozmiar.
2. Na metce jedna z cen (ta wyższa!) – została pięknie przekreślona!!! Po prostu ar-ty-sty-cznie. Ach…co za świetna
kreska!
3. W przymierzalni – te portki kremowe leżały idealnie i mogę przysiąc (a nawet głowę dać!), że czułam ich waniliowy
zapach….
WIEM. WIEM. WIEM.
Wiem, że nie powinnam, bo to już 456987122 para, a szafa trzeszczy i drzazgami sypie …ale LEŻAŁY
IDEALNIE. Do licha, chyba rozumiecie i wiecie, co TO znaczy? Proszę mnie pochopnie i surowo nie karcić. I bez tego mam za swoje, i jest mi trudno, i
ciężko cholernie. Serce mnie boli, bo muszę zrobić miejsce nowemu lokatorowi i kogoś na bruk wyrzucić, powiedzieć mu prosto w guziki, że już mi zbędny
jest, że za mały, zszarzały, przetarty, wyblakły… Mam wprawdzie na oku lokal zastępczy – ale i tak gryzą mnie wyrzuty sumienia.
Nie można się przywiązywać – wiem. Ale to takie trudne…
Tak samo jak dotrzymanie sobie obietnicy, by tylko do spożywczego
zachodzić…
Ech tam…
PS.:
Na obrazku – szafa idealna. Czyli, że nie moja.
Ład i porządek. Jak od linijki.
Czyli, że nuda.
I tego się trzymajmy
;-)
|  |