2008-06-03 12:49:16 Z rana - roześmiana "Chórem gwizdków,
Grzechotek i świstów
Budzi mnie ze snu
Kiermasz ptasiego świtu.
W krzakach trzepot:
splątane
latawce!
Sen mój wraca,
odpływa:
buja na huśtawce…"
M. Pawlikowska Jasnorzewska
i jej "Ptasi kiermasz".
Lubię tę
Panią.
I ten czas, wiosenno – letni, lubię bardzo.
Czas, w którym i ja i on wstajemy razem. NARESZCIE. Czas, kiedy wiem, że on na
dzwonek zegara nie wykopie mnie z pościeli zimną stopą, by potem przewrócić się obojętnie na drugi bok pod moją częścią koca - jak to nędznik robił
zimą. Teraz jest czas, w którym on sam OSOBIŚCIE - od pierwszego brzasku delikatnie pomaga mi wstać.
Nie chlusta złośliwie zimną wodą w
zaspaną twarz, nie daje w bok kuksańca, nie zrywa ze mnie brutalnie kołdry i nigdy nie szarpie za ramiona - ale na dzień dobry śpiewa wprost do ucha i
gilgocze ciepłym podmuchem z uchylonego okna.
Budzenie, które mogłoby trwać i wlec się w nieskończoność. Budzenie, na które teraz czekam całą
noc i za którym cały rok tęsknię. Bez zegarów, telefonów i radia... za to z nim i przy boku jego:-)))
I żałuję tylko, że rano nie możemy
usiąść razem, ramię w ramię przed domem i trwać tak do końca, póki jego śmierć nas nie rozłączy. No ale, komu w drogę, temu czas… ktoś z nas
musi przecież zarabiać. Więc obudzona zbieram się w sobie i wychodzę do pracy…Zresztą - myślę sobie w drodze na dworzec - jak wrócę - on jeszcze
będzie, jeszcze i jeszcze… Bo teraz on - dzień smagły i gibki, rozciągnięty jak po intensywnej sesji jogi - trwa już ponad 16 godzin (słownie:
ponadszesnaściegodzin;-)))))).
*
Pięknie jest.
To czas, w którym taplam się z przyjemnością i naprawdę nie żałuję, że muszę bardzo
wcześnie wstawać…
Miłego popołudnia
;-D
PS.:
A dzisiaj radio tak pięknie mi gra.
Romantycznie.
Albo mi się
zdaje;-))))))
Ale z rana to na pewno było coś tak:
“Take my hand, take my whole life too
For I cant help falling in love with
you
For I cant help falling in love with you”
Ech no…
|  |