2008-06-02 12:00:05 DWA POWROTY Przejechałem wczoraj swój pierwszy po tak długiej przerwie wyścig. Założenia taktyczne spełniłem w stu procentach, co przełożyło się na wynik; jeszcze
wiele, wiele kurzu i pyłu przyszło mi wchłonąć w płuca od momentu kiedy pierwszy zawodnik mijał linię mety. Noga podczas podjazdów mi nie zgniła a na
zjazdach czułem szajbę w głowie; co oznacza, że jest dobrze! Szkoda tylko, że po dystansie posiłek regeneracyjny składał się z golonki lub kiełbasy.
Pierwszy raz się z czymś podobnym spotkałem na tego rodzaju imprezie. Toż to jawna prowokacja, żeby kupić sobie piwo i świętować Dzień Dziecka! Nie
dałem się zwieść, golonkę uważam za maksymalną kulinarną perwersję. Nie potrafiłbym tego przeżuć normalnie, a co dopiero po wysiłku. Na szczęście
miałem ryżowe chrupki i blisko do domu, więc ostatkiem sił zdołałem jednak podczołgać się do kuchennych stóp małżonki, zanim żołądek zdołał wessać
mnie w całości. Śmierdziałem tylko rozkładającym się błyskawicznie potem, wiedząc, że wcześniejsze spożycie choćby jednego piwa pozbawi mnie ciepłej
domowej strawy, ponieważ ONA alkomat ma we krwi – a po mym spożyciu, niestety, obiady organizowane są we własnym zakresie, bez względu na porę
roku i inne pozostałe okoliczności. Wtedy już tylko pizza. Spóźniony obiad odbył się więc bez przeszkód, w miłej atmosferze. W pracy powrót odbył się
spokojnie, zastałem wszystko po staremu. Kiedy odchodziłem do szpitala narzekali na pogodę, że zimno. Teraz też narzekają – że gorąco. Co
bardziej ciekawscy zapragnęli obejrzeć nogę. Pokazałem: - Oooo! Bardzo bolało? - (czytaj: ile odszkodowania?) - Na wyścigu byłeś!? Ale ty jesteś
głupi! Trzeba było wziąć dzieciaki i przyjść na festyn koło stadionu. Była impreza dla dzieciaków. My z Jankiem byliśmy, no nie, Jasiu? - Jasio coś
nie wykazywał szczególnych oznak euforii, był bardziej wczorajszy niż moja kanapka. Obaj trwale przesiąknęli zapachem grilla, papierosów i piwska.
Trudno mi jakoś było ulokować dzieci w tym zestawie, ale już nie pytałem. Poczęstowałem Jasia Poweradem, spojrzał na mnie z miłością, lecz wciąż nie
mógł mówić bez przeszkód. Wyglądał gorzej niż ja po wyścigu. Właśnie, jadł golonki i się nie zregenerował! Kolejny dowód na nieprzydatność tej potrawy
podczas ekstremalnych obciążeń organizmu.
| |