2008-05-29 09:41:15 O spotkaniu Sowy z Panną Lulu... O tym dniu mówiło się u nas od miesięcy. W ramach akcji "Autor na żądanie" przyjechała do nas Izabela Sowa. Dzień przed tym wydarzeniem odczułam
pewien niepokój... no bo jakże? iść na spotkanie autorskie i nie mieć pojęcia, w jaki sposób ten autor pisze?
Jedynym utworem pani Sowy,
który znalazłam w domu, było opowiadanie w wydaniu zbiorczym tekstów wydanych na Boże Narodzenie. Przeczytałam i z czystym sumieniem czekałam na
popołudnie. Powinnam napisać, że z niecierpliwością oczekiwałam spotkania z pisarką i jej powieściami. Ale nie napiszę :]
Przyszła też Panna
Lulu. Obowiązkowo i nie ukrywajmy - trochę służbowo (miała misję do wypełnienia). Spotkanie było udane, wywiązała się żywa dyskusja i tak na dobrą
sprawę nikt nie miał ochoty wychodzić. Punktem kulminacyjnym całego programu było podpisywanie książek przez naszego Gościa. Ustawiłyśmy się w
kolejce. Ja z tomem wspomnianych opowiadań i Panna Lulu z książką ze szkolnej biblioteki, która po dzisiejszym dniu miała nabrać jeszcze większej
wartości...
Kiedy zbliżyłyśmy się do stolika pisarki, Panna Lulu podała książkę i mówi:
"Proszę napisać, że to dla Biblioteki Zespołu
Szkół". Pani spojrzała na Pannę Lulu, uśmiechnęła się i zagadnęła: "Pewnie pani z biblioteki wysłała Cię z misją, co?"
Panna Lulu aż zaniemówiła:x
Spojrzała na mnie zdezorientowana, a ja nie mogąc ukryć śmiechu pocieszyłam ją: "No widzisz, jak łatwo Cię pomylić z gimnazjalistką? Nie wyglądasz na
panią z biblioteki"...
| |