OCENA: 3 słoń na tropie  
  Kategorie:  okruchy chleba | poznańskie spojrzenie | pyra u Kraka | słoń na tropie | totalna chińszczyzna |

2008-03-27 12:34:28
na tropie łosia

Owszem, marzyliśmy o spotkaniu łosia, ale jednocześnie nie mieliśmy złudzeń, że takie łosiowe tete a tete jest możliwe tak po prostu. Pozostał więc Łosiów, wieś między Brzegiem a Opolem na trasie Poznań-Kraków.
Trafiliśmy na to miejsce przypadkiem, ale wyprawę postanowiliśmy sprowokować sami. Dojechaliśmy każde ze swojego końca (Ania z Krakowa, ja z Poznania) do Brzegu i tam rozpoczęliśmy "tropienie łosia".
Nie było go ani w Pałacu Piastów Śląskich, zwanym śląskim Wawelem, ani w położonym nieopodal kościele św. Krzyża (należącym kiedyś do jezuitów, a stojącym na miejscu XII-wiecznego kościoła joannitów, czyli Zakonu Kawalerów Maltańskich).
Zarówno pałac jak i kościół zrobiły na nas wrażenie. Niezwykłe drobiazgi elewacji pałacu oraz uderzające podobieństwo do Wawelu (poza tym, że w Brzegu turystów jak na lekarstwo) czynią z tego miejsca ważny przystanek dla podróżujących po Dolnym Śląsku.
Barokowe wnętrze kościoła przypominało swoimi iluzjami malarskimi rzymskie Il Gesu lub poznańską farę.
Potem jeszcze surowy w wystroju, lecz niezwykle piękny kościół św. Mikołaja o najwyższej na Śląsku, trzydziestometrowej nawie głównej.
Tam łosia też nie było...
A więc w te pędy w pociąg w kierunku Opola i pierwsza stacja za Brzegiem: Łosiów.
W tej małej wsi na przełomie XII i XIII wieku ufundowana została komandoria joannitów, na której miejscu znajduje się od jakiegoś czasu pałacyk, który przechodził kolejno przez ręce niemieckich właścicieli szlacheckich (śladami po nich są tylko pozostawione rogi upolowanych rogaczy). Obecnie w pałacyku mieści się OODR (Opolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego). Udało się nam wejść na wieżyczkę pałacyku, zobaczyć niegdysiejszy odkryty basen właściciela i odnowione (we wprost nieprawdopodobnie kiczowaty sposób) wnętrze niektórych pokojów. No i park z drzewami nawet kilkusetletnimi.
Poza tym w Łosiowie jest jeszcze kościół na miejscu joannickiego, do którego niestety udało się nam tylko zajrzeć przez kraty...
Restauracja "Pod Łosiem" nazywa się teraz "Oaza" - szkoda...
Na koniec udaliśmy się na wzgórze widokowo-rekreacyjne (lub coś w tym stylu), z którego mieliśmy szeroki widok na okolicę i nowe boisko (Unia dała pieniądze), na którym właśnie trwał mecz lokalnej drużyny - Pogoni Łosiów...
Wyszło słońce - w powietrzu wiosna... Łosiów jednak brak...
Wróciliśmy "na Brzeg" ("Stacja Brzeg, stacja Brzeg" - usłyszeliśmy z megafonów na stacji).
Jeszcze kawa w Ambrozji i czas wracać do domu. Do tropienia łosia jednak wrócimy...

Zdjęcia z tropienia łosia

  Komentarze (1)   |   Oceń (3)   |   Skomentuj  


Musisz być zalogowany, by dokonać tej operacji...

autor: nomad

o mnie
kontakt
prawa autorskie

<<   Grudzień 2024   >>
pnwtsrczptsoni
1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31
słoń na tropie

najnowsze wpisy

    słowniczek mowy codziennej
    przed wyjazdem
    Gazownia
    Biblioteka Brytyjska UAM
    zaślepienie
    spojrzenie
    Lis posługuje się siłą tygrysa
    Jak poprzednio - krok wokół siebie
    Długa
    Zrujnować przedsięwzięcie przez jeden kosz