OCENA: 4.77 ECHO AZJI  
  Kategorie:  ECHO AZJI |

2008-05-21 15:17:59
CZYM JEST HONOR, I PO ILE CHODZI NA ALLEGRO?

Już zabierałem się za komentarz do swojego poprzedniego poradnika jazdy bezpiecznej i komfortowej, kiedy po włączeniu komputera zza pleców usłyszałem klasyczny wstęp, po nim najazd na ambicję zakończony treścią właściwą - o charakterze roszczeniowym, oczywiście! Żona zapragnęła bowiem odbyć mały "Tour de Sklepy z Szafami Wnękowymi". Ponieważ mam predyspozycje raczej zdecydowanie sprinterskie, jazda parami wybitnie mi nie leży. Ona za każdym razem drąży każdy szczegół, dręczy sprzedawców mnóstwem słusznych, jak i całkowicie absurdalnych pytań, podczas kiedy ja, po prostu wchodzę, oglądam, dotykam, objadam hostessy z cukiereczków i wciskam drobne aluzyjki, że niby je też chętnie bym napoczął, ale małżonka przy kasie... oj, takie tam kity wciskam, aż żenada czasem, a każde "w czym mogę pomóc?" zbywam lekceważącym milczeniem. I wychodzę. Ale nie dziś... Uparła się wierzyć w istnienie wysokiej jakości produktu za minimalną cenę - zapachniało maratonem, jak nic! Szczęśliwie i ja się niekiedy mylę. W sklepie (nazwijmy go nr 1) pan
"Wczymmogępomóc" został przez żonę podkasowany praktycznie już w drzwiach. - Proszę, pana...ojej, dzień dobry, przepraszam! Proszę pana, chciałam się dowiedzieć... takie drzwi (tu rękami zaczęła rysować w powietrzu fantazyjne linie, zawijasy, stawiać punkciki)... ile by to kosztowało? - Zmarkotniał człowiek, ja zaś udawałem, że coś z komórką nie tak i gapiłem się w jej ekran symulując poważne zaniepokojenie jej stanem technicznym. Po chwili ciszy pokazał jednak co znaczy być zawodowcem! - Jakie jest światło otworu? - spytał z trzeźwością umysłu rzadko spotykaną o ósmej rano, wykazując przy tym gotowość do przedłużenia dystansu. Ponieważ już kiedyś słyszałem podobne pytanie, również i tym razem zechciałem wniknąć pod papier kolorowej tapety z wizerunkiem Dubrownika (zapewne sprzed zbombardowania go przez Serbów). Czułem jak wilgoć tego portu spływa mi po plecach. - Przemek! - zawołała żona - chodź tutaj, pan coś się ciebie pyta! - No jasne! Mnie się pyta. Facet faceta zrozumie przecież z łatwością, prawda? Oni wszyscy przecież wiedzą co to jest "światło otworu", triangulator, kranik przelotowy i wyjście do baterii, wiedzą jak z klaty wypchnąć 120 kg. bez użycia dźwigu, gdzie wlewa się płyn do spryskiwacza, umieją skręcić w lewo nie powodując utrudnień w ruchu lokalnym jak i krajowym, potrafią bezproblemowo rozpalić grill, zjeść golonkę i wmówić wszystkim, że piwo jest na nerki i że lekarz im kazał. Podszedłem do tego kupieckiego twardziela z głową spuszczoną i miną podwodnego leszcza. Nie śmiałem spojrzeć mu w oczy. - Jakie jest światło otworu? - ponowił to swoje sadystyczne pytanie. W głowie galopada myśli, porównywalna jedynie z emocjami towarzyszącymi egzaminom państwowym. W jednej chwili przemknęły mi przed oczami wszelkie rodzaje światła z jakimi zdarzyło mi się obcować w moim nie zawsze przykładnym życiu. Było więc "światło w tunelu", "światło życia", "światła mijania", "zielone światło", "prędkość światła", był Józef Światło esbek skruszony, była "świetlana przyszłość", ale żadnego, bladego nawet cienia "światła otworu"! Niby mogłem skontrować, np. pytając: - Jakiego gatunku są drzewka w Yad Vashem? - Ale to ryzykowne. Mógł przecież wiedzieć. Stałem więc bezradnie, jak uczeń pod srogim spojrzeniem pana profesora. Uciec! Uciec do sklepu nr 2! Jak najdalej stąd! Matko moja, chyba nie jestem prawdziwym facetem! Inaczej zrozumiałbym przecież żargon tego speca od świateł. Coś już tak jakoś wcześniej podejrzewałem, i faktycznie; gwoździe od dawna wbijam krzywo, nie mam kompletu żadnych narzędzi, wracam z pracy punktualnie, już dwa razy byłem w "ciuchlandzie" (bez rezultatu), wyrzucam śmiecie i odkurzam bez dodatkowych batów, nie wiem ile koni mechanicznych ma nasz samochód, nigdy nie piłem taniego wina, nie chodzę na mecze piłkarskie na stadionie, w kościele klękam na dwa kolana, wygrałem może z pięć wyścigów na sto w których wystartowałem, nie żyję w trójkącie, czworokącie, czy innym wielokącie - no, jest ze mną dramat i koniec! Mogę wprawdzie próbować się bronić, że przecież w kuchni na luzie topię ziemniaki na równi z pyzami, żywcem spalam kotlety, nie zmywam (zbyt często!), że wiem o której wstaje słowik, umiem zrobić wiertarką dziurę w ścianie i dumnie nazwać ją otworem montażowym kołka rozporowego. I pomyśleć, że jakieś głupie "światło otworu" zdołało naruszyć podstawy mej męskości... Ostatkiem sił zatem, poprosiłem pana sprzedawcę o katalog. Natychmiast odszedł, a w uchu usłyszałem jej niecierpliwy szept: - Nie wiesz co to jest!? - Wiem! - odparłem. - Zapomniałem tylko jaki wziąć przewód. - Jeszcze bardziej się zbliżyła do mojego ucha, niemal go dotykając ustami. - Jaki przewód? Do czego? - zapytała znowu. - Nie teraz, kochanie! - szepnąłem - Weź sobie może na razie tic-taca... - Wiem, wiem że nieładnie, ale musiałem. Walczyłem przecież o honor! Swój honor!
PS.
Na zdjęciu trasa maratonu w Nałęczowie. Duża pętla ma sporo ponad stówkę po terenie. Ja nie mogę... Ja muszę w tym stanie rzeczy... Za dwa tygodnie!

  Komentarze (3)   |   Oceń (4.77)   |   Skomentuj  


Musisz być zalogowany, by dokonać tej operacji...

autor: ECHO AZJI

o mnie
kontakt
prawa autorskie

<<   Grudzień 2024   >>
pnwtsrczptsoni
1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31
ECHO AZJI

najnowsze wpisy

    POSTNIE
    ZMĘCZENIE
    WIZYTA KSIĘDZA
    IDĘ GDZIEŚ...
    SPOSÓB NA MRÓZ
    TRZY STRZELIŁEM!
    SALUT!
    EGZAMIN KOMISYJNY
    POKONAĆ TRUDY
    ŚW. MIKOŁAJ