2008-05-15 13:33:20 Niewidzialna Wczoraj przyszła Panna Lulu. Zapowiadało się na dłuższą pogawędkę, więc usiadłyśmy przy stoliczku. Przy stanowiskach komputerowych dwie studentki
omawiały jakieś ważne sprawy, wertując książki z zakresu prawa.
I tak - ja z Panną Lulu, dziewczyny obok - spędzałyśmy miło czas, nie
przeszkadzając sobie...
Na to wszedł pan. Dziwny pan - nieporządnie ubrany, z rozbieganym wzrokiem i niepewnością ruchów.
Rozejrzał się,
spojrzał na książki... Już otwierałam buzię, żeby zapytać, czy szuka czegoś konkretnego, ale w tej samej chwili pan (nie zwracając na mnie uwagi)
dziarsko ruszył w stronę jednego z regałów.
Postał przy nim chwilę, po czym zwrócił się do dziewczyn konferujących przy komputerze:
"Czy
macie Panie może kodeks cywilny?", zapytał pan myśląc, że dziewczyny tu pracują.
"Nie, nie mamy" - odpowiedziały studentki myśląc, że pan pyta o
książki, z których korzystają.
W tym momencie ja wstałam i powiedziałam: "Mamy kodeks cywilny". Pan usłyszał chyba tylko strzępy mojej
wypowiedzi, bo odwrócił się i zwrócił się do siedzącej Panny Lulu (ignorując fakt, że stoję tuż obok): "Ma pani kodeks cywilny?"
Panna Lulu
trochę się zdziwiła, dlaczego pan pyta akurat ją, więc spojrzała wymownie w moją stroną. Ja powiedziałam (podkreślając każdy wyraz): "TAK, MAMY. Zaraz
panu podam." Pan spojrzał zaskoczony, jakby mnie tu wcześniej nie było...
Hmmm...
| |