2008-04-28 09:51:48 AZJATYCKI STOSUNEK DO OJCZYZNY Zanim dziadziowi udało się wczoraj delikatnie naruszyć mą duchowo-cielesną integralność, a Robert dojechał do mety na czwartym miejscu, wziąłem udział
w niezwykłym widowisku; grupą ponad siedemdziesięciu ludzi z grup rekonstrukcji historycznych, min. z Gdyni, Warszawy, Puław, próbowaliśmy odtworzyć
wydarzenia mające miejsce w moim mieście równo 63 lata temu, w kwietniu 1945, już po – jak chcą niektórzy – wyzwoleniu. Oddział
partyzancki por. „Orlika”, legendy tutejszej ziemi, dokonał udanej próby uwolnienia kilkudziesięciu więźniów politycznych z rąk Urzędu
Bezpieczeństwa (czyjego „bezpieczeństwa”? - nie ustalono do dziś). Oddział ten w sierpniu 1944 próbował dotrzeć do powstańczej Warszawy,
został jednak zatrzymany przez zaporowe oddziały „sojuszników”, z pewnością dla ich dobra, by się chłopcy nie pobrudzili w staromiejskich
kanałach. Próbowano ich rozbroić, oddział uległ więc rozproszeniu i po powrocie sformował się znowu. Już wtedy było wiadomo, że ludzie ci nie mają
szans wrócić do normalnego życia, trwali więc w lasach, pod podłogami wiejskich domów i stodół. Czy my zdajemy sobie sprawę z faktu, że od maja 1944
do stycznia 1945 na terenach całej przedwojennej Polski (zajętej już przez Sowietów) zginęło, lub zostało schwytanych i uwięzionych nieporównywalnie
więcej oficerów i żołnierzy AK, NSZ i innych niepodległościowych organizacji, niż podczas całej okupacji niemieckiej? Żadna tajemnica, jest mnóstwo
źródeł mówiących na ten temat. Sławek wspominał tutaj o Katyniu, o którym do dziś wielu świadomie kłamie. Kto częściej zerka w moje liternictwo z
łatwością dostrzega w nim spory dystans jaki mam do siebie, jak i do rzeczywistości. Dlatego jeśli po tym tekście, mimo tej wiedzy, ktoś jednak
zarzuci mi sentymentalizm, odgryzę mu ucho. Jeśli zaś trafi się ucho płci żeńskiej, doznam przy okazji niekłamanej przyjemności! Wrrr! Ale do rzeczy.
Uważam, że mówienie o prawdzie, w jej duchu, dla niej samej, nigdy nie niesie w sobie żadnej chęci zemsty, pragnienia rewanżu – a niestety, co
raz częściej trzeba udowadniać, że nie jest się wielbłądem. Uwierzmy, że kształtowanie świadomości historycznej na podstawie choćby przygód -
sympatycznych skądinąd - czterech czołgistów i Pana Samochodzika z Abhwery, uwłacza prawdzie. I w tym kontekście dzieliłem się któregoś dnia moim
stosunkiem do ponownie odtwarzanych przez TVP seriali o wojennych losach Polaków. Ku chwale Ojczyzny!
| |