2008-04-27 17:26:10 Niedzielna sjesta Lura. Richard Bona. Angelique Kidjo... Leżymy sobie wszyscy razem, zgodnie brzuchy do góry!, na kanapie. Zamykam oczy i robi się miło, leniwo i coraz
to cieplej, cieplej i cieplej…
Mój kot też gustuje w pogodnych klimatach i skuszony bijącym z pokoju upałem wchodzi bez pukania.
Taranuje łepetyną uchylone drzwi, wpada zaciekawiony i rozgląda się trochę niespokojnie, bo co to jest, że go nie zaprosiłam... Zazdrosny tropi po
wszystkich kątach jakiejś odpowiedzi. W końcu zniechęcony bezowocnym węszeniem i przez to ciężko obrażony szybko wychodzi, zostawiając za swoim ogonem
szeroko otwarte drzwi.
Zwlekam się z kanapy, na powrót drzwi przymykam i kładę się… w słomkowym kapeluszu na pasiastym hamaku, tuż
przy wodzie błyszczącej i spod przymkniętych powiek widzę jak nadbrzeżem podchodzi do mnie opalony, wysportowany i uśmiechnięty pan z wachlarzem.
Patrzymy na siebie i między nami natychmiast pojawia się … MÓJ KOT. Przy ponownie łbem otwartych drzwiach zwiedza pokój z tak żywym
zainteresowaniem, że tę pierwszą wizytę sprzed chwili kwalifikuję jako fatamorganę – wynik zbyt dużej, na raz, dawki słońca. Tymczasem Jaśnie
Pan rozejrzawszy się uważnie, dumnie wychodzi – nie zamykając drzwi. OCZYWIŚCIE.
Zwlekam się z kanapy i resztką energii podczołguję pod
drzwi, tym razem popychając je tak silnie, żeby się zamknęły. Uspokojona wyraźnym trzaskiem zamka wracam … chwytam pewnie pomocną, opaloną męską
dłoń i na nowo zostaję wciągnięta na piaszczysty nagrzany brzeg i na nowo słyszę szum morza…
gorącą muzykę i szum morza….
szum
morza mnie kołysze…
Marcin Kydryński mnie ofiarnie wachluje, owady przegania i do ucha coś mruczy…
ech... i już już lecę w siódme
niebo, gdy … moje drzwi bezczelne - choć na spustów siedem zamknięte i klamką zakneblowane – ściągają mnie na twardą ziemię jednym
donośnym, przeraźliwym miauknięciem.
:-)))))))
Kto ma kota – ten wie
A kto nie ma…
niech żałuje ;-D
| |