2008-04-25 08:26:34 Gdy deszcz nie pada – dzieci się budzą Moje uszy mogę śmiało porównać do kur. Choć prowadzę je boczkiem – zawsze w ostatniej chwili rwą się nieproszone na środek drogi ;-)))Wczoraj
znowu zostały potrącone, bo trafiły na trasę przebiegu pewnej konwersacji.
Poniższą scenkę wyrywam z wczorajszego dnia, z godziny
popołudniowej, z tramwaju numer 6, gdzieś tak z okolic AWF.
Wchodzi dwójka dzieci (ok.10 lat). Chłopiec zostaje w tyle wagonu –
dziewczynka wysuwa się na przód i staje przy pierwszych drzwiach.
Chłopiec: Adeeelaaaaaaaaaa, zaraz wysiadaaaaaasz?!
Adela:
Wysiaaaadaaaaaaam. Teraz. ZARAZ. Chybaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Chłopiec: Adelaaaaaaaaaaaa! Pocałuj mnie w oko!
Adela: A ty mnie w
dupę!
Chłopiec: Pocałuj mnie w oko!
Adela: A ty mnie w dupę!
Chłopiec: W oko!
Adela: Dupę!
Chłopiec: W
oko!
Adela: Dupę!
Chłopiec: W oko!
Adela: Dupę!
Chłopiec: W oko!
Adela (której chyba się znudziło):
Zamknij mordę!
Chłopiec (który nie wie, co to nuda): A ty mnie w oko!
Adela: Zamknij mordę!
Chłopiec: W
oko!
Adela: Zamknij mordę!
Chłopiec: W oko!
Adela: Zamknij mordę!
Wysiedli.
Ja też wysiadam.:-)))
Na pobocze
i zieloną trawę:o)
|  |