2008-04-20 18:43:53 WYPRZEDZIĆ PIGMALIONA Rower, rowerek, rowereczek!, ten pachnący podczas jazdy wilgotną ziemią wiosenny wiaterek, rozhulane szczątki niekontrolowanych myśli, ich pęd
bezładny, jakieś natrętne melodyjki, pewnie krajowe, bo po angielsku, i że wziąłem kredyt, muszę spłacać, a nie mam taczki, zamiast mięśni cukrowa
wata, zbyt długa przerwa, jeszcze boli, kurczę!, jak on się nazywał ten Andrzej ze szpitala, o, właśnie, Andrzej!, złota rączka, człowiek, który z
dwóch beczek zrobi trzy identyczne, i jeszcze mu zostanie garść śrubek, sprężynka i na dwa piwa, leżał obok mnie, generalnie dolegały mu po Świętach
kac i trzustka, nie wiadomo co bardziej, po dwóch takich tygodniach nikt by nie wiedział, tylne koło za miękkie, bandaż, przerzutka, rozkoszny mętlik
i chaos. Małe krzyżyki widoczne na zdjęciu obok nie są planem sytuacyjnym „cytadelskiej” nekropolii, lecz dokumentacją zniszczeń
dokonanych na mojej kończynie dolnej ręką monopolistycznego ZOZ (legalnej bojówki NFZ) , w imię ratowania mego zdrowia. Ale ja nie dałem się zwieść,
bowiem cóż stanęłoby im na przeszkodzie, gdyby dla zwiększenia kwoty refundacji zechcieliby, np. odjąć mi tę nogę? Korwin-Mikke to zbyt mało. Otóż
pozwoliłem sobie umieścić tak drastyczne zdjęcie w proteście, ale i w akcie bezradności, odwołując się do konwencji wykreowanej przez niemieckiego
Bild'a w latach sześćdziesiątych – kontynuowanej z powodzeniem przez takie tuzy opisu rzeczywistości, jak Super Expres, czy Fakt – nie
mogąc równocześnie konkurować ze swobodą wypowiedzi fotograficznej kolegi Ażuczka. Chodziło mi o zwrócenie uwagi na istniejący w naszym kraju problem
operowanych prawych nóg. W czym jest on mniej ważny od hekatomby polskich żab ginących po kołami naszych aut? Odpowiadam. W niczym. Tyle we wszystkim
wagi, ile naszych emocji. A co jest ważne? Aaaa!, to już proszę siebie pytać. Ja chciałbym, np. wskoczyć na sinusoidę o maksymalnej długości wzrostu,
a w nieuniknionych momentach spadku mieć pod ręką przynajmniej małą latareczkę. I świecić. Mimo wszystko :)
| |