2008-04-17 11:41:50 Jedenaście Kiedy po szkole średniej wybrałam studia w Poznaniu,zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z tego,co mnie czeka,w co się pakuję..Początek był trudny,oj
cięzko było,chodziłam ulicami i ryczałam,wściekła na cały świat,że 'muszę siedzieć w tym glupim mieście
(a przecież nic nie musiałam),ze bliskich
jak na
lekarstwo(albo jeszcze mniej),ze wszędzie daleko,ze ten durny(podobno roslinożerny) pies musiał pogryźć własnie
mnie..że...że...
Przyjeżdzałam w poniedziałki krótko przed zajęciami,a w środowe wieczory juz spakowana z niecierpliwośćią czekałam na
czwartek,żeby zwiewać po zajęciach na pierwszy mozliwy pociąg..
Ale na szczęście tylko początek był upiorny..bo nie siedziałam pod
stołem,zamknięta na cztery spusty:)obserwowałam...próbowałam..nie zamykałam się na ludzi
(tych przecież potrzebowałam najbardziej).
Poznań
zaczął zmieniać swoją twarz,koszmar zaczął się zamieniać w przyjemny sen..znalazłam tutaj swoje miejsce,spotkałam i spotykam wyjątkowych
ludzi,oczywiście żeby za słodko nie było kopniaki od przyjaciela o imieniu 'Życie'tez regularnie i z pokorą przyjmowałam i przyjmuję..ale te kuksańce
są tak naturalne jak oddech:)Osoby,które się pojawiły,któe są obok,zaczarowały to miasto,zakochałam się w nim,stało się dla mnie miejscem do którego
cały czas wracam,już jedenaście lat trwa ten pokręcony'związek'..i nie zamierzam tego zmieniać,nie wspominając o zdradzie:)
|  |