| |
2008-04-16 11:26:05 Gdy elektryka mi nie styka Wcale nie tak dawno, bo wczoraj i wcale nie tak daleko, bo w Poznaniu - wyłączyli prąd.
Przez trzy godziny siedziałam w pracy jedząc pestki
dyni i czytając książkę. No i może ktoś mi w tej chwili tego pozazdrościł, ale ja wcale nie byłam zadowolona. Oj no! Bo nagle wszystko okazało się na
przedwczoraj właśnie. Raptem przeterminowało się niby nabiał w zepsutej lodówce. I tak oto zaraz po efektownym pstryknięciu – na gwałt herbaty
bym się napić chciała, pilnie kilka maili napisać i odebrać, w ważnej sprawie zatelefonować, koniecznie zafaksować, no i niezwłocznie chciałabym też
radia posłuchać. A tak siedziałam z ostatnim zimnym łykiem fusów wśród niemo stygnących sprzętów.
Na dokładkę, jak tylko pokój zmienił się w
cmentarzysko urządzeń biurowych …prrrr– czas zwolnił. Zaczął płynąć baaaaardzo wolno; tak wolno, że podejrzewać zaczęłam, że i on i
wszystkie jego zegary są zasilane prądem. Nawet ten mój na nadgarstku (i ty, Brutusie…?) strasznie się wlókł, drgał zaledwie, jakby zaraz też
miał skonać. Sprawdzałam sto razy pod rząd, czy tyka. Bo co jeśli przegapię czas wyjścia do domu? Prądu nie będzie dzień cały i będę siedzieć tak przy
tym biurku do jutra rana, aż mnie znajdą wysuszoną z ustami pełnymi pestek dyni.
Przez te idiotyczne wizje zrobiło mi się zimno, pestki stały się
gorzkie i książka też swój smak utraciła. Oprócz pragnienia zaczął mi doskwierać głód. Z każdym przeczytanym zdaniem zaczęłam wymyślać sobie inną
potrawę. Całkiem jakby jeden wers kosztował mnie co najmniej 1000 kalorii. Danie musiało być ciepłe i koniecznie słodkie. I tak kolejno miałam ochotę
na naleśniki, na pierogi, na placki ziemniaczane, na ciepłego sernika z bitą śmietaną… Po półtorej godzinie straciłam pojęcie o tym co w ręku
trzymam i gdyby ktoś znienacka mnie zapytał – odpowiedziałbym bez wahania, że to książka kucharska :-)))))
Niewiele lepsza jestem od
faksu, telefonu, drukarki, radia i komputera… wprawdzie po wyłączeniu prądu szumię jeszcze i działam, ale chaotycznie i nerwowo. Moja sprawność
maleje w wydłużającym się bez końca nieelektrycznym czasie.
Ech czajniku,
i co z tego żem bezprzewodowa
- skorom od prądu
uzależniona
:-D
| |
Komentarze czytelników:
bilbo Napisał:
Może nie na temat, ale mi się skojarzyło... Tobie elektryka nie styka, a u mnie co jakiś czas pojawia się chłopak, któremu wszystko "strzyka"; i to dosłownie wszystko - od kostek w palcach (u nóg, jak mniemam), aż po mięśnie szyi. Tylko czemu on "strzyka" przy mnie? :-/ 2008-04-16 12:40:31
bilbo Napisał:
Brak prądu w sytuacji, kiedy jest nim napędzane: światło (to oczywiste), woda, ogrzewanie, ciepłe jedzonko (buuuu) i wszystko co z ciepłem jest kojarzone, to dopiero jest..., co nie Babo? hihi...
PS Jak by mi teraz wyłączyli prąd w pracy, to nawet o świeczce siedzieć bym nie mogła, bo wszystko mogło by pójść z dymem (w tym moja posada:-/), hihi... 2008-04-16 12:31:31
ECHO AZJI Napisał:
A mówiłem, żeby pilnikiem;) 2008-04-16 11:58:16
| |
autor: BabaJaga o mnie kontakt prawa autorskie Jazda!
| |