2008-04-13 23:56:26 R jak...radość I ja tam byłam,wOdę i miód wypiłam..
Piszę siedząc:)a w tym momencie najbardziej boli mnie podniebienie...
Niebo uraczyło nas wszystkim
po trochu,najpierw słońce nieśmiało dawało o sobie znać,żeby potem pokazać się w pięknej złotej sukience,choć deszczyk(niech mu będzie ze
wiosenny:)też nie pozwolił o sobie zapomnieć...tor był z najprawdziwszymi przeszkodami,od dziur w drogach:)po ogromne, błotne kałuże.Nie ułatwiało to
takiemu "rowerzyście" jak ja trasy..ale dziury muszą być!jako równowaga dla terenów wyższych:)
Liście w promieniach słonecznych w
zawrotnym:)tempie rozwijały swoje schowane,zielone pąki..ptaki niespokojnym krzykiem(szczególnie w drodze powrotnej)dawały o sobie znać..a drzewa w
pięknym ukłonie witały nadjeżdżających.
Obcowanie z przyrodą,poznawanie nowych terenów, to niezapomniane przeżycie...ale jaką magię ma w sobie
zgłębianie tajemniczych zakątków,które tkwią w nas samych,poznawanie siebie samego dzięki bliźniemu..
Taki czarowny i "miodny" dzień mam za
sobą..czas niezwykłych spotkań,wsłuchiwania się w drugiego człowieka..pokonywanie własnych słabości,ograniczeń,ułomności...nie ma mnie bez drugiej
osoby...Dziękuję za WSZYSTKICH,których dziś spotkałam na swojej wyboistej drodze..
P.S.'Przewodniku' Najmilszy..ukłony głębokie..reszta niech
pozostanie milczeniem..
| |