2010-05-20 18:11:01 praca zaliczeniowa Moja praca zaliczeniowa na temat: Jak sobie wyobrażam siebie w 2030 roku.
Poważnie dostałam taki temat. Jakaś masakra ale udało się-
napisałam. chociaż moim pierwszym pomysłem było to, że będę szefem mafii :) Hmm ale kto wie, kto wie :D
Poniżej moje dzieło...
W 2030 roku będę miała 44 lata. Oczywiście, jeśli przepowiednie dotyczące końca świata się nie spełnią lub nie wydarzą się inne
okoliczności pozbawiające mnie życia, np. choroba, nagła śmierć. Mam nadzieję,że jednak dożyję tych 44 lat. A jak sobie siebie wyobrażam? To dosyć
trudne pytanie, gdyż nie przywykłam do planowania a już na pewno tak długiego, wybiegającego 20 lat do przodu – tak długi czas jest dla mnie
abstrakcją. Jednak spróbuję pomarzyć i wykorzystać moje dotychczasowe niewielkie doświadczenie życiowe i przedstawię moje wyobrażenie.
Jest rok
2030 prowadzę biuro turystyczne „MAF-regio” w Regionie Puszczy Białowieskiej. Biuro zajmuje się organizacją wycieczek w regionie, na
terenie kraju i zagranicą. Moja działalność posiada również w swojej ofercie wycieczki dookoła świata.. W związku z tym, iż od najmłodszych lat
interesowało mnie łowiectwo, co jest również moją tradycją rodzinną, współpracuję z biurami polowań i organizuję wyjazdy na polowania do nawet
najdzikszych zakątków świata.
Filie mojego biura znajdują się na terenie całego świata w każdej ze stolic. Jest to świetnie prosperujące
przedsiębiorstwo, przynoszące zyski. W chwili obecnej zastanawiamy się i kalkuluję koszty dołączenia do oferty wycieczek w kosmos. Jest to teraz
światowy hit turystyczny. W związku z tym, iż Polska jest w strefie Euro a kraje Unii Europejskiej obejmują całą Europę to interesy są łatwiejsze. W
świecie właściwie są tylko dwie liczące się waluty: euro i dolar amerykański. Stany Zjednoczone nie chcą zrezygnować ze swojej waluty, mimo tego, iż
jeszcze do niedawna ich gospodarka nie miała się najlepiej. Załatwianie wszystkich formalności w dobie dzisiejszej technologii przebiega szybko i
sprawnie.
Interesuję się też giełdą i rynkiem światowym, który został opanowany przez trzy parkiety: amerykański, europejski oraz japoński. Moje
zainteresowania zawsze biegły w tym kierunku, kiedyś wirtualnie a dziś realnie chcę wystawić akcje swojej firmy na parkiecie giełdy Europejskiej.
Szacowane ceny akcji „MAF-regio” są najwyższe w swoim sektorze.
Jeśli chodzi o moje życie osobiste to przyjaciele i rodzina nadal są
ze mną. Tu nic się nie zmienia- no może poza tym, iż mam męża, który także spełnia się zawodowo. Jest on właścicielem sieci hoteli w Polsce. Nie chce
rozwijać swojej działalności na szerszą skalę, gdyż się boi strat. Nie jest on ryzykantem w przeciwieństwie do mnie. Jest rozsądnym, spokojnym
człowiekiem, który planuje w najmniejszych szczegółach swoje poczynania nie tylko zawodowe. Nie mamy dzieci, po prostu oboje nie mamy na to czasu.
Bardzo chętnie jednak opiekuję się swoimi bratankami, gdyż mój brat ma dwóch synów. Często zabieram ich na krótkie wypady w Polskie góry. Zakopane to
świetne miejsce na wypoczynek zawsze tam odpoczywałam. Tam mam mały domek w samym centrum miasta, niedaleko ciotki mojego ojca. Domek w starym stylu
góralskim. Staram się pielęgnować tradycje rodzinne. Moja babcia niegdyś wyjechał z gór przeprowadzając się na niziny, a ja tam często i bardzo
chętnie wracam. Chyba mam to zakodowane w genach.
Sporty ekstremalne zawsze mnie pasjonowały. Kiedyś robiłam to po kryjomu przed mamą, która bała
się o moje zdrowie. Dziś robię to w tajemnicy przed mężem, który jest przerażony tym, co za chwilę wymyślę. Skaczę na bungee, skaczę ze spadochronem,
latam na paralotni i robię wiele innych niebezpiecznych rzeczy. Gdybym miała dzieci to bym je zaraziła chęcią podnoszenia adrenaliny, oczywiście w
tajemnicy przed mężem. Póki, co bratankom tego nie proponuję, nie chcę narazić się bratu.
Moje hobby się nie zmieniło. Polowałam i posiadam
najcenniejsze trofea z całego świata. W moim małym domku na wsi w Puszczy Białowieskiej, gdzie mieszkam i gdzie znajduje się całe centrum dowodzenia
mojej firmy, posiadam małą wystawę moich trofeów.
Fotografia – moja pasja numer dwa. Teraz mogę sobie pozwolić na kupno drogiego sprzętu
fotograficznego i ukończenie studiów fotograficznych. Pomimo iż mam dużo zdjęć z różnych zakątków świat to nadal lubię fotografować. Co jakiś czas
nowe rzeczy zaczynają mnie fascynować?
Moi rodzice nie pracują mieszkają w naszym domu rodzinnym. Pamiętam jak go kiedyś budowali, zajęło im to
aż 10 lat. Odpoczywają na zasłużonych emeryturach.
Mój tato ma wymarzoną stadninę koni. Teraz tym się głównie zajmuje. A wypady na ryby i
polowania traktuje jako hobby. Mama natomiast często wyjeżdża – zwiedza świat. Kiedyś nie miała na to czasu, gdyż pracowała i opiekowała się mną
i bratem. Oczywiście nadal w dużej mierze nam pomaga. Mi w prowadzeniu domu a bratu w opiece nad dziećmi.
Prowadzę również fundację pomagającą
potrzebującym. To nie jest tak, że dajemy tylko ludziom pieniądze. Pomagamy im w znalezieniu miejsca zatrudnienia. Gdy osoba zgalasz się z konkretnym
problemem próbujemy mu pomóc, ale nie wykonujemy za nich wszystkiego.
Pokazujemy jak można wyjść z danej sytuacji. Zawsze uważałam, że nie można
postępować tak, że się za kogoś wszystko robi. Trzeba pokazać danej osobie jakieś wyjścia z sytuacji a ta niech sama zadecyduje jak chce żyć. Moim
zdaniem każdy powinien mieć wybór.
W mojej działalności charytatywnej jest też pomoc dzieciom. Wspieram finansowo Dom Dziecka w Białowieży. Jest
mi bardzo przykro patrzeć na to jak te dzieci tam cierpią. Czasem bywa tak, że rodzice nie mają porostu środków do tego by utrzymać rodzinę. To
niekoniecznie chodzi o to, że rodzice są alkoholikami czy nie interesują się swoimi dziećmi, czasem po prostu w życiu nie wychodzi. Takim właśnie
rodzinom pomaga moja fundacja.
Udzielana pomoc finansowa jest przeznaczana na bieżące potrzeby domu dziecka. Latem, gdy jest ciepło dzieci
wyjeżdżają na wycieczki, które organizuję im przez moje biuro turystyczne. Chodzi o to by one też miały wakacje, by, choć na chwilę zapomniały o tym,
że są w domu dziecka.
Moi przyjaciele, ci sami od lat. Nasza mała paczka ze studiów i kilka nowych osób. Razem wyjeżdżamy na wakacje. Spotykamy
się po to by tak po prostu pobyć razem. Niektórzy mają rodziny i dzieci a niektórzy nie. Jednym mniej lub bardziej się ułożyło w życiu. Każdy z nas
jest jednak szczęśliwy. Z większością z nich znam się kilkanaście lat i wiele razem przeżyliśmy.
Mimo tego, iż jesteśmy zabiegani to zawsze
znajdujemy czas na to by ze sobą porozmawiać. Naszą tradycją jest to, że co roku w długie weekendy wyjeżdżamy razem w góry lub nad morze, oczywiście w
Polsce, po to by odpocząć od codzienności i w rodzinnej atmosferze odpocząć.
Mamy też kilka swoich ulubionych miejsc, do których zawsze wracamy.
Takim miejscem jest Białystok. To tam się wszystko zaczynało i kończyło. To dla nas takie magiczne miejsce. Wiele wspomnień się z tym wiąże. Studia,
nasze miłości, plany na przyszłość, które w większości się spełniły.
Mam nadzieję, że tak właśnie będzie wyglądało moje życie w 2030 roku. A co
robię by tak było? Otóż obecnie pracuję w turystyce, poznaję tę branżę „od środka”. Kończę studia magisterskie o kierunku zarządzanie
przedsiębiorstwem. Te dwie rzeczy umożliwiają mi już realizację części moich planów. Mały biznes plan już jest, jeśli chodzi o biuro turystyczne. A
reszta jest właściwie niewiadomą, gdyż ludzie się zmieniają i nie wiadomo, czym nas mogą zaskoczyć następnego dnia.
Do tego, aby to wszystko się
spełniło potrzebna jest wytrwałość i realne spojrzenie na to, co planujemy. Chodzi o to czy jesteśmy w stanie dążyć do spełnieni a swoich marzeń i co
w tym kierunku zaczynamy robić teraz.
I jak? Spełni się?
Zobaczymy:)
| |