2010-04-29 10:41:53 Radość Rozmowa o życiu dwóch kur domowych:
- Wracasz do pracy? - spytała pierwsza kura kokosząc się wygodnie na placozabawowej ławeczce.
- Taaa - przyznała niechętnie druga. A ty? - rzuciła luźo dla podtrzymania rozmowy.
- Jutro.
- Jutro?! - druga kura aż
się uniosła z wrażenia.
- No. Kumpel mnie wrobił. Wiesz, na zasadzie jedna pani drugiej pani i już byłam na rozmowie. A jutro mam zaczynać -
mówiła oburzona.
I, co kurdę w mordę kopany, mam zrobić z młodym?? Do przedszkola przeziębionego posłać? To zaraz będę na zwolnieniu. I w
pracy zaczną się nieprzyjemności.
A ja nie chcę. Tylko wiesz, rodzina będzie ględzić zaraz, że taka szansa się trafiła, że to, że śmo, to
idę. Ale za takie psie pieniądze, że już mnie k..... bierze.
Roboty od cholery, odpowiedzialne stanowisko, naharuję się jak ten głupi osioł
i psie pieniądze za to dostanę. Ale idę, niech się stary teraz poużera z dzieciakiem i zobaczy jak to "się siedzi w domu" - posprząta, ugotuje i
będzie sobie siedział, che che che.
Najgorsze jest to, że ostatnio pyskata się zrobiłam jak cholera i się boję, że jak mi się kto nie
spodoba, to od razu z dziobem do niego wylecę.
Cała radość macierzyństwa ze mnie wychodzi, che che che. A wczoraj to mnie tak nerwy
telepały, że wiesz, bez kija nie podchodź .... I na koniec się poryczałam. Ot tak, bez powodu. Pękłam.
I ja mam się decydować na drugie
dziecko??! W imię czego?! - wywrzeszczała retoryczne pytanie, aż zaszeleściły liście na pobliskim drzwie.
Druga kura już dawno zamilkła.
Siedziała zamyślona na swojej grzędzie i z głupkowatym uśmiechem kiwała małą główką.
Tak mogłoby się wydawać przypadkowemu przechodniowi,
ale już ona swoje wiedziała.
Usłyszała właśnie od koleżanki swoją własną historię. I pewnie jest to rónież historia tysiąca innych niosek.
| |