2010-04-23 10:08:38 Bajka poniekąd egipska Dawno, dawno temu, bla bla bla, spotkały się na pustyni dwa ziarenka piasku. I choć takich ziaren było wokół miliony, akurat te dwa się ze sobą
zaprzyjaźniły.
Proces zaprzyjaźniania nie był łatwy, oj nie. Targały nimi wiatry, burze i inne żywioły i kiedy wreszcie się udało, jedno ze
świeżo upieczonych przyjaciół postatnowiło odejść.
Mimo tłumów wokół, opuszczone ziarenko tęskniło, ale ponieważ było dumne, nie pokazywało
tego po sobie.
Sporadycznie utrzymywały ze sobą kontakt (sobie tylko znanym sposobem). I z jednej z takich informacji opuszczone ziarenko
dowiedziało się, że drugiemu dobrze się wiedzie i właśnie stawia piramidę.
Wiadomo, piramidę buduje się baaardzo dłuugo i na bzdury, typu
podtrzymywanie i pielęgnowanie znajomośći czasu nie ma, więc ziarenka kontaktowały się już rzadziej niż sporadycznie. Właściwie kontakt się
urwał.
W tym czasie drugie, wśród miliona sobie podobnych, znalazło bratnią duszę i poszło własną drogą.
I kiedy tak sobie szło,
ramię w ramię ...... nie, wróć, pod wiatr i zupełnie w innym kierunku niż wspominane tu miliony, zupełnie znienacka spoza gór ... piachu dotarła
propozycja nie do odrzucenia - zwiedzanie nowopowstałej piramidy.
Ziarenko poczuło się dotknięte taką jawną propozycją kłucia w oczy
dobrobytem innych, więc propozycję odrzuciło.
Projekty piramid mogło sobie pooglądać w pierwszym lepszym folderze, rzuconym niedbale przez
przechodzącego wraz z karawaną Araba i zalegającego teraz pod okazałym kaktusem.
I gdyby tylko posiadało dupę, niechybnie powiedziałoby, że
ma taką ofertę właśnie tam. A ponieważ tej części anatomicznej nie posiadało, a ponadto było zbyt dobrze wychowanym ziarenkiem, żeby takich słów, nie
istniejących w jego słowniku używać, zmilczało wymownie.
Tym samym proces zrywania przyjaźni między dwoma ziarenkami piasku został
przypieczętowany.
| |