2010-03-18 19:26:45 Ciach - ciach - Na krótko, proszę! - zakomenderował mąż.
- Maszynką czy nożyczkami?
Po minie zauważyłam zniecierpliwienie. Jemu wszystko jedno.
Może być nawet kozikiem, byle szybko i na krótko, bez zbędnych pytań rodem z Mc Donalds'a.
Po uzgodnieniu wszelkich kwestii, klient zapadł
się ciałem w fotel a duszą w letarg, a fryzjerka jęła ciachać aż wióry leciały. Tu ciach! Tam ciach! Ciach, ciach, ciach!
A ja patrzę i oczom
nie wierzę. Bo oto mym oczom ukazuje się jak żywa postać średniowiecznego mnicha. Obcięty pięknie, jakby mu kto michę na głowę nasadził. I gdyby tylko
tonsury pośrodku głowy nie brakowało, nadawałby się idealnie na statystę do "Imienia Róży".
Zaczęłam chichotać. On w przeciwieństwie do mnie
był raczej w rozpaczy. I oczy mu się zaczęły niebezpiecznie rozbiegać.
To patrzył na swoje odbicie w lustrze, to na babę, która mu to
zrobiła, to na babę, którą to bawiło, czyli mnie we własnej osobie. A wyraz jego twarzy odzwierciedlał uczucia wszelkie: od rozbawienia po chęć
mordu.
Mało brakowało, a rzuciłby się na nieszczęsną, by ustrzec niedoszłe ofiary jej fryzjerskiego kunsztu. A pochylając się nad nią i
tocząc pianę z pyska, zapytałby, mimo wszystko z galanterią: nożyczkami czy maszynką??
| |