2010-02-25 08:06:57 Wczoraj znad Kanału La Manche nadciągnął niż Ach Ty moja Franc(j)o! Ale to nic!
Nic, nic, nic. Zapomnijmy o wczoraj, ok.?
Ha. Choć jestem ciekawa, kto wczoraj liczył na to, że będę tu
pluć jadem i ogniem ziać?! No?!!! Ha. Braciszkowie, nic z tego! Nie i już! Nie, bo nie!!! - tupnęła gniewnie nogą, trzasnęła drzwiami do domu, pokoju,
serca swego (?) i tyle ją widzieli. :)
Nie będę zgrzytać zębami, bo jednak - wbrew wszystkiemu! – oto są -
nie dały się zjeść i
teraz zwycięsko opuszczają podziemie - chodnikowe płyty.
Jak ja was, moje miłe, dawno nie widziałam!!! Kopę lat!!!
Zaraz za nimi wynurzają
się: dzielny asfalt, kocie łby i heroiczna trawa;
Z okopów zimnego frontu wychodzą też kolorowe papiery, puszki, plastikowe butelki, zużyte
bilety, zagubione rękawiczki… a na koniec całe zastępy petów i odchodów.
Witajcie śmieci,
100 lat temu w śniegu pogrzebane,
dziś cudownie zmartwychwstałe
w nienaruszonym stanie.
Cud hibernacji, co?;))))
Jakaż feeria barw po tej ascetycznej,
deprymującej bieli!!
I piszę to naprawdę serio.
SERIO
SERIO
Żadnej ironii. Nawet na lekarstwo tu jej nie
znajdziecie.
TAK.
Jest buro. Jest szaro. Jest brudno! Nie dyskutuję z faktami.
Jest OBSKURNIE – powiedzmy wprost.
Ale nie
obchodzi mnie to, gdyż i azaliż widzę śnieg w defensywie,
przed moim domem trawę,
w kalendarzu zbliżający się marzec,
a za służbowym
oknem faceta w koszuli z kurtką przez ramię niedbale przerzuconą!!!
HOWGH!
| |