2010-02-08 19:24:13 jeszcze tylko jeden... ... czyli o rzucaniu palenia :)
Na początek parę faktów. Zacząłem palić 5 lat temu. W pracy. Kilka dziennie. Bardziej towarzysko, niż z
przekonania. Od zawsze nie znosiłem zapachu tytoniu, popielniczki, PETA w szczególności...
Po roku rzuciłem na 10 miesięcy. Po prostu raz nie
poszedłem do kiosku i ogólnie przestałem tam chadzać. Minęło jednak rzeczone 10 miesięcy i na jakiejś imprezce przy piwku powiedziałem, "a co tam...
palenie jest fajne...". Tak mówiłem przez ostatnie 3,5 roku niemal...
Kilka razy mówiłem sobie, że może pora już to rzucić. Coraz więcej
ludzi mówiło mi, że śmierdzę fajkami. Faktycznie: Dłonie, ubrania, włosy... Ale przecież miałem przytępiony węch. Mnie to nie przeszkadzało.
Najbardziej wkurzało wychodzenie na fajkę zimą, kiedy wieje, sypie śnieg itp. Wracałem do domu zziębnięty, po dwóch fajach na raz (na jedną nie opłaca
się ubierać). Latem przyjemnie jest siąść przy piwku, buchnąć sobie dymka nad jeziorkiem, nad morzem, zwłaszcza jakimś
ciepłym...
Zaprenumoerowałem nawet newsletter serwisu rzuc.to. Niestety, same bzdety z reklamą plastrów Niquitin na czele.
W końcu
powiedziałem Basta. Za tydzień znó przyjeżdżają do mnie moje córeczki i Jakoś głupio mi, że zwykle, zamiast spędzać z nimi 100% czasu - wychodzę kilka
razy dziennie na faję... Poza tym nie chcę, żeby kojarzyły mnie z zapachem tytoniu. Smrodem, konkretnie :D Postanowiłem więc, tydzień przed przyjazdem
moich laleczek coś wreszcie z tym zrobić... W piątek wieczorem wypaliłem faję, która mi nie smakowała i powiedziałem - ROBIMY PRÓBĘ :)
| |