2010-01-29 12:50:42 Jawa? Boże, gościu zamknij paszczę! - pomyślałam w duchu. Przecież to jest nie-do-wy-trzy-ma-nia!
Dlaczego? Dlaczego?? Dlaczego muszę tego
wysłuchiwać?! Jakaś miernota katowała mnie właśnie swoimi wokalnymi usiłowaniami, za nic mając cierpienie bliźniego.
Ten ktoś "śpiewał" tak
namiętnie, jak i okropnie, a mnie łeb pękał.
I w momencie, kiedy usłyszałam już pierwsze trzaskające szwy czaszki - obudziłam
się.
Niefortunnym wokalistą okazał się mój własny mąż, smacznie sobie pochrapując (chrrrrr psi, chrrrrr psi).
Sama nie wiem co
lepsze? Nieudany artysta, którego można zakneblować, czy chrapiący mąż?
| |