2010-01-21 10:34:02 O związkach... Działo się to już czas jakiś temu...
Wpada do mnie pan z karteczką w ręce. Rzuca "dzień dobry" i wręcza mi papierek. Spoglądam, a tam
wypisane od góry do dołu (po obu stronach) związki frazeologiczne. Spoglądam na pana pytająco i czekam, aż mi wyjaśni, o co mu chodzi.
A pan
nic... Więc pytam, czy chodzi o wyszukanie znaczenia tych związków? Pan kompletnie nie wiedział, o czym mówię, ale przytaknął. W tej sytuacji
poprosiłam go, by usiadł przy stoliku i przyniosłam mu wszystkie słowniki frazeologiczne, jakie mamy w księgozbiorze. A pan czeka nie wiadomo na co i
milczy...
Trochę sytuacja zaczęła mnie denerwować, wyjaśniłam więc panu, że musi poszukać znaczenia poszczególnych związków w słownikach,
chyba że zadanie polega na czym innym?
Pan spogląda na mnie coraz bardziej błędnym spojrzeniem:
- A może pani będzie wiedziała co z tym
zrobić?
No tu już zgłupiałam:
- Ja?? Skąd ja mam wiedzieć? Mnie na lekcji nie było.
- No, ale pani taka młoda, to chyba powinna
wiedzieć...
Odebrało mi mowę, serio. Ale to nie koniec. Pan chyba zrozumiał, że trzeba coś z tym fantem zrobić. Pozostał więc "telefon do
przyjaciela" (tu chyba do syna, właściciela zadania).
Poczekałam, aż zakończy i dałam mu słowniki. Na co pan:
- A mogłaby mi pani trochę
pomóc? Bo ja tak nie bardzo wiem, jak...
Przeliczyłam w myśli, co będzie lepsze... Wyszukanie mu tego, czy zostawienie go plus niepewność, że za
chwilę znowu będzie czegoś chciał. Wzięłam więc od niego kartkę z nieszczęsnymi wyrażeniami i zaczęłam szukać, zaznaczając strony
karteczkami.
Kiedy doszłam do ostatniego, pan był w szoku, że zajęło mi to kilka minut, spojrzał na mnie z wielkim podziwem i
powiedział:
- Ale to pani szybko poszło...
- Tak - i dodałam - to teraz wystarczy jak pan to sobie napisze...
- A pani nie mogłaby?
-
Niestety, nie mogłabym.
- A może chociaż pani mi podyktuje, bo tam są takie małe literki, że ja nic nie widzę...
Tu już chyba dym złości
wychodził mi uszami :D W każdym razie zakończyło się na tym, że skapitulowałam przy drugim frazeologizmie, który pan pisał na moje dyktando. Resztę
napisałam mu sama...
PS Bo fakt, że to nie uczeń przychodzi z zadaniem domowym, a jego rodzice, już mnie nie dziwi...
| |