2009-12-26 17:24:08 Wstał. I co?! Od dłuższego czasu nie mogłam się doprosić, by mnie ktoś łaskawie zmienił przy sterze. Postanowiłam więc dać tym „im” nauczkę. Bo ileż
można, kurrka wodna!
Koledzy leniwie oglądający płynące równie niespiesznie chmurki, leżąc sobie na łajbie, za nic mieli moje bolące dłonie i
udawali, że nie słyszą mojego jawnego pomstowania.
Mieli mnie po prostu w rufie. Dosłownie i w przenośni.
Zaraz się ożywicie
– myślę sobie mściwie, czując, jak rosną mi pęcherze i wykonałam taki manewr, że woda zaczęła nalewać się do łodzi, zalewając jednego z
nich.
Fajnie, che che che! – macie za swoje – zarechotałam w duchu, ale moja radość trwała krótko, bo woda ciągle się lała i
lała i
lała,
mimo moich wysiłków, by żarcik honorowo zakończyć.
Koledzy ze zniesmaczonymi
minami obserwowali moje poczynania, a rozhisteryzowana koleżanka zaczęła szaleć po pokładzie, niwecząc zupełnie moje wysiłki doprowadzenia łodzi do
poziomu, miotając się to tu to tam. A kiedy jeszcze zaczęła rwać sobie włosy z głowy i krzyczeć:
- Tomek wstań! Tomek, no
wstań!
Tomek, po którym nie było do tej pory widać żadnych emocji, popatrzył na dziewczynę beznamiętnie i jak tylko udało się doprowadzić
łódź do pozycji wyjściowej, wstał z pytaniem:
- No, wstałem. I co?!
Faktycznie, niczego to nie zmieniło. Ale zmieniono wreszcie
sternika i wysadzono rozdygotaną dziewczynę, aby następnie leniwie pohalsować dalej – lewy hals, prawy hals, lewy ………
| |