2009-12-16 10:52:33 Folwark zwierzęcy Uwaga - nowe! - wykrzyknął nasz instruktor salsy, wprowadzając nową figurę.
Z radości zatarliśmy spocone dłonie i dalejże wypatrywać oczęta
za nowością.
I jak to często bywa, kiedy nie idzie, z hura-optymizmu, minki co niektórym zrzedły i zaczęło się
zniecierpliwienie.
Figura polegała na poprowadzeniu partnerki wokół partnera. Partner tuptając swoje kroki, musiał przełożyć za swoimi
plecami rękę partnerki do swojej drugiej i ciągnąc ją kołem przeprowadzić do przodu.
- Jak krowę na łańcuchu - podsumował jeden z tancerzy,
którego partnerka (z jego oczywistej nieudolności) plątała się pod nogami.
- O, ty świnio! - obraziła się tancerka i o mały włos a puściłaby
dym z nozdrzy.
- Uważaj, żebym cię nie walnął - ostrzegł mój własny ślubny, który jeszcze nie opanował nóg, więc i za ręce nie
ręczył.
- Ała! - dał się słyszeć stłumiony okrzyk innej partnerki, której mąż nie był tak uprzejmy, żeby ostrzegać przed
niebezpieczeństwem.
I tak to wśród ogólnych stęków, pokwikiwań i syczeń z bólu opanowaliśmy kolejną figurę.
Za tydzień kolejna
lekcja. Chyba zaleczymy rany do tego czasu.
|  |