2009-11-19 20:22:30 Ticket....poproszę...że co??? ...wiem, wiem nie odkryje czegoś zupełnie nowego, ale to tak wpienia,że aż nie mogę.
Od jakiegoś czasu funkcjonuje w mediach reklama pewnej szkoły
językowej, która nauczy każdego, nawet panie z kas na dworcach kolejowych. Myślę,że Koleje Państwowe powinny wysłać na te kursy cały swój sztab
kasjerek z dworców.
Czwartek, 19 listopada 2009 około 17.15
Przed kasą, do okienka, nad którym widnieje napis: "Ticket Office" tłoczy się
mała grupka czwórki turystów, z których jeden bezbłędną angielszczyzną zamawia u pani kasjerki bilet.
Na zadane pytanie, pani odpowiada
wzdrygnięciem ramion, podaje kartkę z ołówkiem i mówi:
-Time please....
Pan uprzejme odbiera kartkę, skrupulatnie wypisuje kasjerce dane do
pociągu(oczywiście w języku angielskim) i oddaje, dodając,że chodzi o ranny pociąg do Katowic.
Pani pokazuje,że nic nie rozumie, ale jakoś
stara się zrozumieć i nadrabia miną.
Mija troszkę czasu i drukuje zamówiony przez turystów bilet.
Po chwili podaje kalkulator i mówi:
-208
zł i wskazuje palcem na wyświetlacz na kalkulatorze.
Co myślą o nas turyści, nie wiem. Postarajmy się to zmienić. Przecież to pierwszy
kontakt turysty, kiedy wyjdzie z pociągu na dworcu naszego miasta.
| |