OCENA: 4.77 ECHO AZJI  
  Kategorie:  ECHO AZJI |

2008-04-09 15:15:03
KU POKRZEPIENIU OKRADZIONYCH

Wczoraj, po południu, się przemogłem. Nagły impuls wyrwał mnie z impetem z łoża boleści, by po jednej wywrotce i dwóch dość spektakularnych podpórkach (zrzuciłem antyramę z własnym odbiciem) stanąć w pokracznym zgięciu przed szafą. Pozostając w jakże naturalnym kontraście do żony, ja mam co na siebie włożyć. Jednak bez niej nie zdołałbym ubrać niczego więcej niż slipy i bandaż na nogę. W ogóle pierwiastek kobiecy regularnie chroni mnie przed większymi, czy mniejszymi, okazjami do kompromitacji. Np. kuchnia jest dla mnie takim prawdziwym polem minowym. Chociaż początki miałem raczej niezłe – szybko przeskoczyłem wrzątek na herbatę, grzanki, kisiel i kiełbasę z ogniska. Kłopoty zaczęły się gdzieś tak koło jajka sadzonego, czy jajecznicy. Jakoś głupio było spytać jak to się robi. Regularnie przypalałem więc patelnie, coraz bardziej wierząc w złe moce zaklęte w ich blachę – co zresztą czyniłem z łatwością i przekonaniem, bowiem ich dystrybucją zajmowali się wówczas nasi Cyganie (tak, tak – taką okrutną rasistowską świnią niegdyś byłem!). Ale wystarczy. Z pomocą boską (rodzina, poręcze, ściany, i taka szajbka przy wyjściu) dotarłem do samochodu. Ograniczona ruchomość nogi umożliwia mi jazdę, jednakowoż bez komfortu. Ruszyłem mimo to. Rzut bezantenowym beretem i dojechałem do Kazimierza Dolnego. Zaraz zadzwoniłem do paru osób pochwalić się, że w ogóle tam dotarłem. Mama powiedziała, żebym się nie wygłupiał, bo i tak słyszy naszą lodówkę (istotnie, coś trzeba z tym zrobić). Ale brat uwierzył. Pytał, czy chodzą jakieś fajne... Nie chodziły. Wypiłem na rynku kawę, programowo nie kupiłem nic w piekarni u Sarzyńskiego (kara za trzykrotną próbę wciśnięcia mi czerstwego koguta), zepsułem parę zdjęć, wdrapałem się z powrotem na wzgórze klasztorne, wszedłem do zacisznych wnętrz - gdzie się sproszkowałem – dokonałem dobrowolnej ofiary za parking strzeżony ręką Matki Boskiej Kazimierskiej, zapiąłem pasy i udałem się w drogę powrotną. W domu natychmiast zgasłem z wycieńczenia. Niczym ten nieszczęsny płomień z Olimpii w niewprawnych frankońskich łapach. Koleżance, za pośrednictwem niewinnego Brata, ukradli samochód. Benzyna 95 po 4,35zlp! A to jeszcze nie jest Armagedon...

  Komentarze (2)   |   Oceń (4.77)   |   Skomentuj  


Komentarze czytelników:

ECHO AZJI Napisał:

Nie jeżdżę na 95, ale cena za ten niecny płyn, przyznasz, niesprawiedliwa. Choć z pewnością rynkowa! Pozdrawiam!
2008-04-09 16:23:16


rysneer Napisał:

A to nie lepiej jeździć na 98?! Jak dla mnie tak... Mniejsze zużycie paliwa wiec summa summarum wychodzi taniej, a i zasadniczo benzyna pewniejsza bo 98 dużo żadziej fałszują...
2008-04-09 15:27:07



autor: ECHO AZJI

o mnie
kontakt
prawa autorskie

<<   Grudzień 2024   >>
pnwtsrczptsoni
1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31
ECHO AZJI

najnowsze wpisy

    POSTNIE
    ZMĘCZENIE
    WIZYTA KSIĘDZA
    IDĘ GDZIEŚ...
    SPOSÓB NA MRÓZ
    TRZY STRZELIŁEM!
    SALUT!
    EGZAMIN KOMISYJNY
    POKONAĆ TRUDY
    ŚW. MIKOŁAJ