Jak tylko mąż ze starszą przekroczyli próg jednej z poznańskich galerii handlowych, z głośnika rozległ się apel o natychmiastowe opuszczenie sklepu ze
względu na poważne niebezpieczeństwo.
Ej, no dobra, ja rozumiem obawę kierownictwa o ogólnopojęte dobro klienta. Ale, żeby tak zaraz wpadać w
histerię i zamykać cały sklep przez jedno dziecko z ospą??