2009-11-04 18:32:15 PRZED SPACEREM Po chwilowym odstawieniu roweru momentalnie dopadły mnie mroczne plagi. A to się przeziębiłem (chyba nie grypa, bo żyję), a to spotkałem mojego
dawnego kolegę który został pastorem jakiegoś kościoła i usilnie chciał mnie nawrócić na środku chodnika, kiedy jadłem sobie bezę; a to znów dopadł
mnie przeraźliwy sen, że moja najukochańsza małżonka ma kochanka, w dodatku jakiegoś marnego kurdupla, i ja nawet przerażony opowiedziałem jej o moich
cierpieniach tym wywołanych, niestety, osiągnąłem skutek odwrotny do zamierzonego - otóż nazwała mnie walniętym, i się obraziła, sugerując, czy aby
niezbyt pochopnie odstawiłem do piwnicy swoją miłość na dwóch kółkach. Ludzie, co za dzień! Pięć minut słuchałem też na korytarzu chłopaka, który
chciał mi sprzedać usługę na telefon, ale na wstępie nie powiedział, że chodzi o TP, z którą to firmą łączy mnie jedynie martwy od dawna kabelek.
Znaczy mój kabelek jest w porządku, a mam teraz na myśli tylko i wyłącznie martwy kabelek TP, oczywiście! I tak żeśmy sobie pogadali o transferze,
kosztach i prefiksach. A jak jeszcze dodam, że rybka dzieciom wypadła z akwarium? No, zwyczajnie Monty Python! Idę się przewietrzyć.
| |