2009-10-29 10:04:13 Chcąc mieć problem z głowy … postanowiłam udać się do fryzjera. Ale w okolicy, jak na złość, sami damscy. Nieeee, no przecież nie pójdę do damskiego! – zaparłam się jak kozy
dwie. Z mojej głowy problem może zdjąć wyłącznie fryzjer męski i przystojny.
A niech się damskiemu w wiotkim nadgarstku nożyczki gibną i mi
ciachnie nie tak, jak trzeba? Aa? Nie, nie, za duże ryzyko.
Damskich omijam wielkim łukiem. Po wielkich trudach znalazłam wielki szyld
– FRYZJER MĘSKI. Nooo, jak szyld wielki, to i mistrz pewnie do rzeczy.
Wchodzę raźno i osłupiam. Zza onyksowego kontuaru wita mnie z
uśmiechem niezwykle damska fryzjerka.
Nie mogę się połapać. Uśmiech rzednie mi na twarzy. Problem na głowie nadal tkwi, gdyż ku zdumieniu
obecnych opuszczam lokal z głośnym okrzykiem „nieeee!!!”
| |