2009-10-23 09:46:47 Argumentacja Przed każdym treningiem dwumetrowy Wojtek pochodził do mnie i warcząc, sapiąc, rzężąc i robiąc przy tym okropnie srogie miny, prezentował nikomu nie
znane wyimaginowane techniki rodem z „Wejścia smoka”.
Scenariusz był zawsze ten sam. Ja siadałam na ławeczce gimnastycznej,
Wojtek wchodził rozgrzewał kark dwoma szybkimi ruchami i poszukiwał ofiary – czyli mnie.
Tym razem nasz bohater wszedł na salę i dymiąc
z nozdrzy, krocząc na szeroko rozstawionych nogach w moim kierunku, ryknął:
- Sprałbym kogoś!!!
- Ale czemu Agatę? – spytał
zaintrygowany kolega, siedzący obok i na wszelki wypadek odsuwając się ode mnie na bezpieczną odległość.
- Bo najsłabsza!!! –
rozbrajająco szczerze uzasadnił swój wybór sympatyczny kolega.
| |