2009-10-13 13:02:33 Okulistka dei gratia - Niech wejdzie.
Rozglądam się nerwowo, ale widzę, że patrzy na mnie. Dźgam się palcem wskazującym w klatę, żeby się upewnić, że ona to
ja.
Ona to ja - okazało się rychło. Wchodzę więc ja - ona do gabinetu w celu kontrolnym.
- Niech się rozpłaszczy.
Znowu
się rozglądam nerwowo, bo pomijając dwuznaczność propozycji, nadal nie mogę się przyzwyczaić że ona to jednak ja.
I już wyciągałam palec
wskazujący by się nim ponownie dźgnąć, kiedy - tym razem palec lekarki, pozbawiając mnie wszelkich wątpliwości, wskazał wieszak.
Wzdrygnęłam
się, żeby ochłonąć po tej dziwnej formie zwracania się do pacjenta, kiedy padło kolejne pytanie:
- Z czym przyszła?
Z rozpaczy
chciałam już orzec jednym tchem, że:
- Przyszła do kontroli, bo jo bolo oczy i że chciała się upewnić, że oczy jednak ma: ona - ja zdrowe i w
związku z tym, czy pani doktór szanowna mogłaby dokonać oceny?
Ale wiecie, że chcieć, to nie zawsze móc, więc powiedziałam coś w ten deseń,
w miarę poprawną polszczyzną.
| |