2009-10-03 19:17:11 Napięcie rośnie Lenistwo nie popłaca. Przekonałam się o tym nie raz, a tym razem miałam ku temu kolejną okazję.
Mieliśmy w ramach pracy domowej przygotować
artykuł i następnie zreferować go na forum przez 5 minut w języku Goethego.
Naprędce jakiś znalazłam, tak samo pobieżnie przeczytałam i
przygotowania uznałam za zakończone.
Następnego dnia, jako jedna z pierwszych zostałam wyciągnięta do prezentacji swego
krasomówstwa.
Zasiadłam wygodnie za pulpitem, rozłożyłam przed sobą gazetę. Z namaszczeniem obracałam jej stronice. Umościłam się na krześle,
niczym pianista przed instrumentem i mało brakowała, a zrobiłabym ćwiczenia rozluźniające karku i dłoni i dynamicznie odrzuciła wyimaginowane poły
fraka.
Krótko mówią: grałam na zwłokę.
Moje przygotowania, ku mojemu zdziwieniu, za tyle zaintrygowały publikę, że zanim zaczęłam
opowiadać, już wyczekiwali pełni napięcia.
Zaczęłam swoją opowieść, starannie dobierając słowa (tak naprawdę próbowałam coś sklecić
naprędce), ale wrażenie wywołałam odmienne.
Nieświadomie, poprzez powolne tempo mówienia a coraz żywszą akcję w opowieści, wzbudziłam
zainteresowanie, o jakim nie śmiałam nawet marzyć.
Ten stan rzeczy wzruszył mnie, trochę speszył, ale przede wszystkim mocno rozśmieszył, bo
widok braci studenckiej z opadniętymi szczękami nie mógł nie wzbudzić jakiejkolwiek reakcji.
Moją był spazmatyczny śmiech, od którego nie
mogłam się uwolnić. Napięcie pękło jak bańka mydlana z głośnym niezadowolenia „łeeeee”, które wyrwało się z wielu młodych studenckich
piersi.
| |