2009-09-21 15:37:29 PYSKIEM W TELEWIZOR Polacy ostatnio wyjątkowo pokochali psy, jest ich coraz więcej, snują się po osiedlach, szczekają i spienione skaczą w przydomowych ogródkach, ujadają
na widok każdego przechodnia. Małe, duże, ale obowiązkowo z wielkimi ryjami, o mocy zgniotu porównywalnej z młotem pneumatycznym. Tak, jakby do
zwyczajnego ujadania potrzebny był nacisk aż trzech ton na centymetr kwadratowy! Widocznie co poniektórych intensywnie podnieca wyobraźnia na temat
możliwych spustoszeń, jakich może dokonać ich czworonożny pupilek, np. w kroczu listonosza. Inni właściciele, pozbawieni podobnych rzeźniczych
inklinacji, prowadzają po osiedlowych alejkach przyczepione do smyczy małe zabaweczki, w postaci owłosionych kulek. Ponoć, ten modny ostatnio gatunek,
posiada wyjątkowe właściwości i swą sierścią nie uczula - no a że w obecnych czasach - wiadomo - mało co nie uczula, należy takiego pieska mieć. Samo
nieposiadanie pieska też nie uczula, ale jest niżej cenione w społeczeństwie niż posiadanie. Tak więc piesek ten jest zdrowszy nawet niż jabłko,
siusia mikroskopijnie (mniej więcej tyle, co kot napłakał), nie ma znaczącej różnicy czy kicha, czy szczeka, mieści się pod każde auto na stojąco,
więc jeśli nie trafi bezpośrednio pod oponę nadjeżdżającego auta, to mu najwyżej rura wydechowa mordeczkę nieco osmali, zjada też raczej symbolicznie
- co czyni bez użycia noża i widelca! - łatwo się wzrusza w towarzystwie swej pani oglądając wraz z nią seriale, a podczas meczów biało-czerwonych
umiejętnie ukrywa się na balkonie, by jego pan, rzucając w telewizor, nie pomylił go z kapciem. Tymczasem, szczęśliwie, małe pieski mogą przez jakiś
czas spać spokojnie, i to aż do początku Euro 2012. Chociaż po nadejściu tej daty - znając zdolność i chęci PZPN do reform - zachodzi obawa, że
zwyczajne ukrycie się na balkonie przed niczym wówczas nie uchroni, a bezpieczne nie będą nawet buldogi o spłaszczonych pyskach. Wręcz przeciwnie, te
płaskie pyszczki mogą zostać spłaszczone jeszcze bardziej, kiedy pan ujrzy na ekranie telewizora wyczyny naszej reprezentacji, i postanowi walnąć czym
popadnie w czterdziestodwucalowy, płaski ekran LCD. Chyba, że nowy trener, pan Stefan Majewski (lubi pieski?) ukręci do tego czasu bicz z piasku, i
wytłumaczy naszym chłopcom, że to takie okrągłe, to śmiesznie skaczące po zielonej trawce, to takie coś, co przynosi pewien groźny pan z gwizdkiem,
kładzie na środku boiska, potem biega i krzyczy, a na koniec zabiera, i wszyscy są smutni - że to "coś" nazywa się piłka, że nie trzeba się przed tym
chować, ani uciekać, ani za często wrzucać do własnej bramki (bramka, to taka siateczka na białych słupkach), że ci niegrzeczni chłopcy w innych
podkoszulkach i slipkach adidasa, nie są ze skarbówki i naprawdę spokojnie można ich wałować! Łatwo się jednak mówi! A co, jeśli trenerska perswazja
nie pomoże? A nic! - poszczuć przeciwnika całą tą polską psią watahą, niech się choć raz na coś przyda! Tym samym, jako wierny kibic, ogłaszam
trzyletnią przerwę w temacie piłkarskim. Polska gola!
| |