2009-09-10 08:53:21 Śliwki robaczywki Załóżmy, że pracuję w warzywniaku.
I siedzę tam sobie pracowicie za ladą, gdy nagle dzwoni telefon.
- Warzywniak, BJ słucham.
- Dzień
dobry
- Dzień dobry
- Proszę panią ze strony internetowej wyczytałem, iż mają państwo w swej ofercie świeże owoce.
- Tak.
- Otóż,
jestem żywo zainteresowany roczną dostawą śliwek z pani sklepu.
- świetny wybór proszę pana. Śliwki u nas dorodne.
- Bardzo dobrze. Tylko
proszę mi powiedzieć, czy jeśli przez ten rok będę zażywał państwa śliwek uwolnię się od dręczącej mnie obstrukcji.
- no wie pan… to bardzo
prawdopodobne. Owszem. Śliwki mogą pomóc.
- tak. No ja wiem, ze mogą. Ale ja chciałbym mieć pewność. Czy pani może mi zagwarantować, że dzięki
pani śliwkom się wyleczę.
- ekhm…no proszę pana. Nie jestem lekarzem, więc…
- no tak. Ja wiem, ale jednak TO PANI sprzedaje
śliwki, tak?
- no owszem, sprzedaję, ale…
- WŁAŚNIE. Dlatego proszę mi krótko odpowiedzieć. Tak, czy nie?
- proszę pana, jeśli mogę
coś doradzić, to proponuję udać się do lekarza i …
- Nie, no PROSZĘ PANIĄ!!!!, czy moje pytanie nie jest dla pani jasne? JA PYTAM: Czy
wyleczę się z obstrukcji wzbogacając swoją dietę w państwa dorodne śliwki?
- owszem pytanie jest jasne, ale trudno żebym …
- PROSZĘ
PANIĄ, tak nie będziemy rozmawiać!
- pff
- w takim razie inaczej, czy może się pani dowiedzieć, nie wiem, może u szefa?, interesujących mnie
konkretów o dobroczynnych skutkach jedzenia śliwek?
- no… dobrze (zapisując na kartce czerwonym mazakiem wyświetlony numer telefonu)
oczywiście postaram się (i obiecując sobie solennie już go nigdy nie odbierać!). Proszę zadzwonić jutro.
- świetnie. To w takim razie do
usłyszenia. Życzę miłego dnia.
- mhm (A ja panu rychłej biegunki, panie pacanie).
|  |