- Dzii, dzi - dwuletni Wiktorek, wskazując palcem, domagał się zamknięcia drzwi. Wszelakich. Jakie widział, te kazał zamykać. Tym razem chodziło o
drzwi pokoju, w którym bawił się ze swoim starszym kuzynem.
- Wiktorku, nie mówi się "dzi", mówi się "DRZŁI" - tonem językowego znawcy,
poprawił malucha, kładąc akcent na "RZ"